- Ostatnio zdarza się, że klienci pytają, czy te konserwy rybne albo tamten miód są „ruskie” – mówi pracownica jednego z hipermarketów. – Bo jak są „ruskie”, to nie biorą. Przy okazji klną na Putina i rosyjskich zaborców Europy.
Na sklepowych półkach produktów „made in Russia” jest bardzo mało. Powód? Niewiele kupujemy w Rosji. Oprócz kawioru i taniego wina musującego o dumnej nazwie „szampanskoje”, trudno znaleźć artykuły spożywcze z tego kraju.
Na stacji benzynowej rosyjskiej sieci paliwowej oznak mniejszego ruchu nie widać. Kierowcy tankują tam bez moralnych oporów. Potwierdza to pracownik stacji:
- Jaki bojkot? – pyta. – Nic nie zauważyłem.
Większość kierowców wie, że omijanie rosyjskich stacji raczej nie ma sensu. Powód? Rosyjska sieć kupuje benzynę i olej napędowy w polskim Orlenie lub polskim Lotosie. Na bojkocie najwięcej stracą więc nasze rafinerie.