- To są techniki, którymi nasi przodkowie posługiwali się aż do I Wojny Światowej – mówi Mariusz Opala, założyciel Signum Polonicum w Ksawerowie.

Zawsze fascynowały sztuki go walki. Szukał takiej, która nawiązuje do naszej tradycji. Znalazł Signum Polonicum. To stowarzyszenie ogólnopolskie, które działa też Łodzi, Katowicach, czy Radomiu. Siedziba znajduje się w Zawierciu. Jak trafili do Ksawerowa?

- Mieszkam w tych okolicach. Uznałem, że to dobry grunt, by zacząć taką działalność – tłumaczy Opala. - Dostaliśmy ogromne wsparcie od Gminnego Domu Kultury i wójta. Pomaga nam też ksiądz proboszcz, który został naszym kapelanem.

Działają tam od 2006 roku. Członkowie klubu spotykają się raz w tygodniu. Trening trwa 1,5 do 2 godzin. Odwzorowują sposoby walki bronią białą. Uczą się władać szablą husarską, karabelą, czekanem, lancą, a nawet kosą bojową.

Aby dołączyć do grona rycerzy trzeba mieć dobrą kondycję.

- To przede wszystkim ciężki trening – zaznacza instruktor, Amadeusz Biały. - Musimy być sprawni, bo bez tego nie utrzymalibyśmy się w zbroi na koniu, czy nie mogli władać mieczem. To dość ciężki sprzęt.

- Rycerz musi być wszechstronnie wyszkolony, dlatego 100 brzuszków, czy 50 pompek musi umieć zrobić – dodaje Mariusz.

Nie od razu członkowie grupy dostają do ręki miecz, czy szablę. Zanim na to zapracują, czeka ich ciężki trening podstawową bronią drzewcową. Praca z szablą zaczyna się po blisko 5 latach treningu.

Do walki klub używa wykonanych na zamówienie replik broni. Robią je mistrzowie płatnerscy.

- Wszystko, co mamy, kupiliśmy z własnej kieszeni – mówią.

Szabla to koszt blisko 1.000 zł. Na cały sprzęt, łącznie z koniem wydali już 10.000 zł.

Poza bronią, Signum Polonicum inwestuje też w stroje. Są szyte na miarę. Mają tradycyjne szlacheckie żupany i kontusze. To dlatego, że poza sztukami walki uczą tradycji i kodeksu rycerskiego.

- Młodzież chłonie tą wiedzę. W szkole nie uczą ich, że mogą być dumni ze swojej historii. Ludzie poszukują wartości – tłumaczy Opala.

Signum Polonicum porównują z wschodnimi sztukami walki, gdzie poza techniką, liczy się też wiedza zawodnika i podeście psychiczne do rywalizacji.

- Możemy być dumni z tego, co wypracowali nasi przodkowie, a często tego nie doceniamy – mówią.

Do ksawerowskiego klubu należy kilkadziesiąt osób. Wstąpić do „bractwa” może każdy, kto czuje się na siłach.

- Nie ma ograniczenia wiekowego. Najmłodszy zawodnik ma 13 lat, a najstarszy jest po pięćdziesiątce – zaznacza Amadeusz.

Kluby z całego kraju spotykają się na rekonstrukcjach bitew, zawodach, walkach pokazowych.

- Ale to nie jest dla nas najważniejsze – podkreślają.

Na razie plan mają jeden: chcą stworzyć w Ksawerowie Ośrodek Szkolenia Husarii.

- Jeśli coś takiego u nas powstanie, będziemy mogli rozsławić to na cały świat – dodaje Mariusz.