ad

Kształtne i aromatyczne sery dojrzewają sobie w niewielkiej serowarni w Szynkielewie. Agnieszka Olejniczak każdego dnia dopieszcza je – dotyka, głaszcze, smaruje. Miłośnicy jej wyrobów chwalą, że serki smakują i pachną inaczej niż te z marketowych lodówek. Inaczej, czyli lepiej.

Pabianiczanka przygotowuje je od podstaw.

- Wszystkie sery są przygotowane ze świeżego mleka od rolnika, prosto po udoju krów, bez żadnych dodatków, polepszaczy smaku czy innej chemii.

Kupowane przez nią mleko jest sprawdzone i przebadane. Pochodzi od krów wypasanych na łące, które Agnieszka Olejniczak przez te wszystkie lata zdążyła już dobrze poznać.

Serowarka mleko gotuje w wielkim kotle. Gdy uzyska ono temperaturę między 32 a 33 stopnie, dodaje podpuszczkę, która spowoduje tworzenie się skrzepu. Jak przyznaje nasza rozmówczyni, proces technologiczny jest długi. Nie da się niczego przyspieszyć. Serowarstwo uczy cierpliwości.

Pani komisarz

Spoglądając na uśmiechniętą blondynkę, mówiącą z pasją o wytwarzaniu aromatycznych serków aż trudno wyobrazić sobie, że to… policjantka z krwi i kości. Pani Agnieszka skończyła Szkołę Rolniczą w Widzewie, ale zawsze wiedziała, że chce pracować z ludźmi, szczególnie z młodzieżą. Przez lata była dzielnicową i to naprawdę dobrą. W 2006 roku wygrała konkurs „Dzielnicowa Roku”. Do tej pory jako jedyna kobieta, bo już nigdy później żadnej pani nie udało się tego tytułu zdobyć. Po tym sukcesie przeniesiono pabianiczankę do Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Tam nadzorowała pracę dzielnicowych, a potem służbę patrolowo-interwencyjną. Ukończyła Wyższą Szkołę Policyjną w Szczytnie i została oficerem policji. Służbę skończyła po 18 latach w stopniu komisarza. Wtedy przeszła na emeryturę i… wzięła się za sery. Jak to możliwe? To zawsze mąż pani Agnieszki uwielbiał gotować.

Na któreś z kolei urodziny w prezencie kupiła mu bon na warsztaty z serowarstwa w Kudowie Zdroju. Nie był to trafiony upominek. Do Kudowy pojechali razem, ale na kurs zamiast męża poszła sama. Złapała bakcyla.

Zapisała się na kolejny, bardziej profesjonalny kurs w Wańczykówce na Dolnym Śląsku. To tam nauczyła się robić sery dojrzewające typu gouda. Ukończyła też kurs robienia serów pleśniowych. Od lat już na bieżąco szkoli się i bierze udział w zjazdach regularnie. Należy do Stowarzyszenia Serowarów Farmerskich i Zagrodowych w Polsce.

Serowe smaki

Sery w wykonaniu Agnieszki Olejniczak smakują wybornie. Robi nie tylko te popularne, ale też według własnego uznania. Dodaje np. ziarna kozieradki. Wtedy ser nabiera lekkokremowego smaku. Można skosztować również sera z ciemnym piwem Porter. Z dodatków używa również różnego rodzaju ziół w tym czosnku niedźwiedziego, czy nitek chilli. Robi również sery z orzeszkami ziemnymi i żurawiną. Ten ostatni to autorski ser o nazwie "By Aga".

Wymyśla własne nazwy. Najpopularniejszy ser typu gouda nosi nazwę „Pabianka”. Deserki nazwała „Serenada”. 

- Są pyszne. Po zjedzeniu chce się śpiewać - mówi serowarka.

Inny delikatny ser do smarowania kanapek, pani Agnieszka nazwała „Obłoczek”. Smakiem i konsystencją przypomina on „Almette”.

- Ten jednak nie zawiera ulepszaczy i konserwantów - zachwala.

Ser wolnodojrzewający codziennie musi wziąć do ręki. Większość z nich maluje np. parafiną. Ten z piwem Porter naciera trunkiem z solą.

Aby smakował nie powinno się go jeść od razu po wyjęciu z lodówki. Ser powinien poleżeć około godziny w temperaturze pokojowej. Jak radzi nasza specjalistka, wtedy smakuje najlepiej.

Swoją niewielką firmę Agnieszka Olejniczak nazwała „SERce na talerzu”. Dlaczego? Bo sama kocha to, co robi. A pasje realizuje się właśnie z sercem.

- Nie nazywam tego pracą, bo nie chciałabym, aby stało się tak, że będę wstawać rano i czuć że idę wypełniać jakieś obowiązki. Cały czas jest to coś, co uwielbiam robić i robię to dla siebie. Najbardziej cieszę się, że ludziom smakują moje wyroby – mówi skromnie.

Serowe królestwo

Na tak niewielką skalę nie jest to hobby z którego da się żyć, ale sposób na dorobienie do emerytury już tak.

Serowarstwo to droga pasja. Niemałe pieniądze trzeba włożyć, aby urządzić nawet taką niewielką serowarkę jak ta w Szynkielewie. Same formy to wydatek rzędu od 300 do 1.00 złotych. Do tego dochodzą kotły, przyrządy do mierzenia temperatury, czy lodówki.

Przed pabianiczanką kolejne szkolenia, dzięki którym oferta poszerzy się o sery pokryte mazią. Weźmie również udział w konferencji „Wielkie Serowanie” we Wrocławiu. Jest dumna, bo mimo niedużego stażu jej sery będą tam wystawione i wystartują w konkursie. Konferencji towarzyszyć ma kiermasz.

Swoje wyroby pabianiczanka sprzedaje bez żadnej reklamy. Działa tu poczta pantoflowa, czyli jedni drugim przekazują jak świetnie jej sery smakują. Można kupować na sztuki lub zamawiać całe deski serów.

Agnieszka Olejniczak ma 44 lata. Jest szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci: 9-letniej Poli i 14-letniego Kuby. Poza serowarstwem interesuje się ogrodnictwem. Posiada własną, niewielką szklarnię. Aby realizować tę pasję ukończyła w ubiegłym roku ogrodnictwo w Szkole Rolniczej w Ksawerowie. Obecnie uczy się na kierunku gastronomia. Ma wiele certyfikatów i dyplomów świadczących o tym, że na serowarstwie zna się bardzo dobrze. Ukończyła również kursy związane z bezpieczeństwem w żywności.