Kosz-serce ma pojemność około 150 kilogramów. Opróżniany był już trzy razy. Zapełnia się dość szybko, więc nakrętki trzeba wyciągać średnio co dwa tygodnie. Zajmuje się tym radna Małgorzata Grabarz wraz z mężem.

- Robimy to wolontarystycznie. Zawozimy je we własnym zakresie. Cieszymy się, że możemy swoją „cegiełkę” dorzucić do tej akcji – stwierdziła radna.

Nakrętki trafiają do skupu surowców wtórnych na terenie Łodzi. Do tej pory zawieziono tam 429 kilogramów. Dało to kwotę około 322 złotych. Jeden kilogram nakrętek kosztuje 75 groszy. Dochód z ich sprzedaży przekazywany jest na cele charytatywne. Zebranymi pieniędzmi dysponuje Pabianickie Centrum Medyczne i to na jego potrzeby będą przeznaczane, np. na zakup sprzętu.

- Serce jest dla wszystkich pabianiczan, a szpital służy wszystkim, dlatego taką decyzję podjęliśmy wspólnie z panem prezydentem i panem Marczakiem – podkreśla Małgorzata Grabarz.

To jedyny taki kosz na terenie Pabianic. Do urzędników docierają jednak sygnały, że w innych częściach miasta przydałyby się następne, na przykład na Bugaju.

- Niewykluczone, że uda się nam zorganizować kolejne dwa – twierdzi radna - Na razie zastanawiamy się jak to rozwiązać.

Do pojemnika mogą trafiać wyłącznie plastikowe nakrętki (np. po paście do zębów, szamponach czy napojach). Zdaje się, że wielu pabianiczan o tym zapomina, bo w koszu często lądują także baterie i metalowe kapsle.

-  Bardzo prosimy, by tego nie robić, bo segregowanie jest czasochłonne – apeluje radna.

Zebrana kwota na razie nie jest duża, dlatego organizatorzy zbiórki liczą na jej dalszy sukces.

- Myślę, że będziemy mogli pomyśleć o zakupach na rzecz szpitala pod koniec przyszłego roku – dodaje Małgorzata Grabarz.

Pomysłodawczynią pojemnika na nakrętki w kształcie serca była Małgorzata Grabarz i Koalicyjny Klub Radnych Pabianice. Jego wykonaniem zajęły się lokalne firmy, Zakład Mechaniczny Skramet i 2J Holwek sc. lakiernia proszkowa.