Włókniarze ponieśli pierwszą porażkę na własnym boisku. Walczyli ambitnie, ale piłkarze z Aleksandrowa przewyższali ich organizacją gry i indywidualnym wyszkoleniem. W "rwanej" grze naszych brakowało płynnych, zaskakujących akcji. Słabo grała środkowa linia i obrona, przez którą Włókniarz stracił dwie bramki.

Początek spotkania to optyczna przewaga naszych i groźne kontry Sokoła. Pierwsza bramka dla gości padła już w 16. minucie z rzutu wolnego po faulu Michała Kacprzyka i błędzie bramkarza Michała Stuleblaka. 13 minut później trener Sokoła Witold Obarek drugi raz triumfalnie wyrzucił ramiona w górę. Jego zespół prowadził 2:0. Wprawdzie w 32. min Damian Kosuń zdobył kontaktową bramkę, ale po chwili goście ośmieszyli naszych obrońców i było 3:1 dla Sokoła. To wyraźnie podcięło skrzydła "zielonym". Atakowali, ale defensywa aleksandrowian gładko rozbijała ich akcje.

Po zmianie stron gra nadal się nie układała. Widać było, że dwaj najlepsi w naszym ataku: Jacek Bernat i Krzysztof Lechowski nie mieli swojego dnia. Za to goście grali swobodnie i lekko. W 60. min znów ośmieszyli naszych obrońców i strzelili 4. bramkę.

Tym razem obyło się bez incydentów ze stronniczymi arbitrami. Sędzia główny i jego asystenci nie mieli większych wpadek.

Włókniarz: Stuleblak - Pietrzak, Stasiak, R. Kacprzyk, Polak - M. Kacprzyk, Dziubałtowski (86. Grącki), Miłaczewski, Kosuń - Lechowski, Bernat (68. Baczyński).

W środę, 29 września, o godz. 15.30 Włókniarz znów podejmuje Sokoła Aleksandrów. Tym razem będzie to mecz o Puchar Polski. W niedzielę, 3 października "zieloni" grają z Pogonią w Zduńskiej Woli (godz. 15.00).