63-letni Chwalewski (teraz działacz Samoobrony) sam się starał o dodatkową emeryturę.

- Zmusiła mnie głodowa emerytura, jaką dostajęz ZUS-u - twierdzi. - Na rękę jest tego zaledwie 500 zł.

Jesienią zeszłego roku Chwalewski wysłał do premiera Jerzego Buzka prośbę o pieniądze oraz ponad 100 dokumentów i 200 stron załączników. Wysłał wszystko, co miało dowodzić, że był krzywdzony przez władze: szykanowany, pozbawiany pracy, zbyt nisko wynagradzany jako robotnik w fabryce. Sekretariat premiera uznał jednak, że: "z dokumentów tych nie wynikało, aby wyżej wymieniony był w szczególny sposób represjonowany z tytułu swej działalności, ani by istniał jakikolwiek związek pomiędzy tą działalnością a wysokością otrzymywanej emerytury". Sekretariat poprosił Chwalewskiego o bardziej wiarygodne dowody, że był i jest krzywdzony. Chwalewski tłumaczył, że dowody internowania go, pobicia i represjonowania albo zaginęły, albo nie może ich zdobyć.

Niedługo potem rząd Buzka musiał ustąpić po przegranych wyborach. "Na odchodne" przyznał emerytury specjalne kilkudziesięciu osobom. Był wśród nich pabianiczanin Marek Chwalewski.

"Należy mi się"

W połowie października Chwalewski odebrał rządowe pismo z decyzją, że co miesiąc będzie dostawał emeryturę specjalną - 600 zł brutto. Jest to dodatkowa emerytura, bo "normalnej" nie traci. Razem ma więc ponad 1.200 zł brutto.

Chwalewski uważa, że druga emerytura należy mu się.

- Gdy rządzili komuniści, byłem pozbawiony prawa do pracy - tłumaczy. - Nie mogłem wypracować sobie porządnej emerytury.

Emerytury specjalne przyznaje się w wyjątkowych sytuacjach. Dostały je m. in. rodziny bohaterskich ratowników GOPR, którzy zginęli, niosąc pomoc ludziom zasypanym przez lawiny.

Chwalewski nie ma wątpliwości, że jest wyjątkowym obywatelem. Opowiada, jak przez całe życie walczył o wolną i demokratyczną Polskę. Wylicza, że brał udział w protestach marcowych (1968 rok), należał do Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, do Ruchu Wolnych Demokratów, współpracował z Komitetem Obrony Robotników, należał do Solidarności. Że za swoje poglądy politycznei czyny był represjonowany: aresztowany pod zarzutem działalności antypaństwowej (1972 r.), skazany za zbieranie podpisów pod petycjąo zmiany w konstytucji PRL (1976 r.), internowany (1981 r.).

Niektóre dokumenty jednak się zachowały. W 1973 roku Marek Chwalewski był oskarżony o to, że: "sporządzał na maszynie pisma, w których lżył, wyszydzał i poniżał PRL (…), a następnie przesyłał do różnych instytucji, władz i urzędów centralnych PRL oraz Wolnej Europy i ONZ". Sąd skierował go na obserwację i badania psychiatryczne. Z opinii Kliniki Psychiatrii Sądowej wynikało, że oskarżony wykazywał objawy stanu osobowości paranoidalnej. Postępowanie umorzono.

W 1976 roku Chwalewski był oskarżony o kradzież prądu z domowego licznika i napaść na pracowników zakładu energetycznego. Sąd skazał go na 2 lata więzienia i grzywnę. Wyszedł na wolność, bo ogłoszono amnestię.

Wiecznie pokrzywdzony

W 1996 roku pracował w Pamoteksie. Twierdzi, że "w wyniku represji komunistycznych" zostałzwolniony.

- Ze względu na reorganizację firmy pan Chwalewski dostał propozycję pracy na innym stanowisku - mówi Maciej Wyrzykowski, ówczesny prezesfabryki. - Nie przyjął jej.

Na wypowiedzeniu wpisano powód: "przyczyny ekonomiczne po stronie zakładu pracy". Dzięki temu Chwalewski mógł brać zasiłek dla bezrobotnych. Później dostawał zasiłek przedemerytalny. Od 2000 roku jest emerytem.

10 marca 1998 roku w domu Chwalewskiego policja znalazła karabin, pistolety i amunicję. Gospodarz mieszkania nie miał pozwolenia na broń. Próbował tłumaczyć, że jest kolekcjonerem. Sąd skazał go na rok ograniczenia wolności. Dodatkowe pół roku ograniczenia wolności - to wyrok za zniesławienie sędziego Sądu Pracy. Skazany utrzymywał, że jest ofiarą procesu politycznego.

Zanim zapadł prawomocny wyrok, Marek Chwalewski wygrał wybory do Rady Miasta Pabianic (dostał 242 głosy). Został wiceprzewodniczącym RM. Gdy radni dowiedzieli się o wyroku, w lipcu 1999 r., pozbawili go mandatu, funkcji i diety (ok. 648 zł miesięcznie).

Rok później o Chwalewskim znowu było głośno. W Sądzie Lustracyjnym zeznawał przeciwko niedawnemu koledze - Januszowi Tomaszewskiemu. Były wicepremier był podejrzewany o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Zeznania świadka nie przekonały sądu.

CO ONI NA TO?

Urszula Kraska - przewodnicząca Rady Powiatu Pabianickiego:
- Cieszę się bardzo z tego powodu. Uważam, że należy mu się taka specjalna emerytura. Jest to skromny wyraz uznania dla jego wieloletniej walki o wolną i demokratyczną Polskę. Jestem przekonana, że wtedy nie myślał, iż po latach zostanie tak doceniony. Znam pana Chwalewskiego od dawna. Wiem, że był szykanowany, długo nie mógł znaleźć pracy, a teraz dostaje jakąś marną emeryturę.

Janusz Tomaszewski - były wicepremier, były szefpabianickiej Solidarności:
- Jestem zaskoczony. Pierwsze słyszę, że pan Chwalewski dostaje specjalną emeryturę. Nie chce mi się w to wierzyć! Jeśli tak jest, to myślę, że w Pabianicach i Łodzi mieszka wielu działaczy Solidarności, którzy lepiej zasłużyli na specjalną emeryturę. Za co to wyróżnienie dla pana Chwalewskiego - nie pojmuję. Chociaż… poprzedni premier podejmował tak niezrozumiałe dla mnie decyzje, że i to mogło się zdarzyć.