ad

– Na terenie stawów i grobli, należących do Antoniego i Haliny Jędraszków, mamy najazd dzikich zwierząt – pisze Mieczysław Przystał, prezes Klubu Wędkarskiego Dobrzynka. – W centrum starego miasta zamieszkały nie tylko dzikie kaczki i rybitwy. Są też gołębie garłacze, wiewiórki i... wydry w liczbie 5 sztuk.

Obecność tych ostatnich szczególnie martwi wędkarzy, bo jak wiadomo, wydra żywi się rybami.

– Zjada ich około 1,5 kg na dobę i to na koszt wędkarzy - żali się prezes.

Wydry żerują nocą, trudno je zobaczyć. Za to rano można natknąć się na resztki z ich uczty pozostawione na brzegu: niedojedzone resztki karpi, linów, szczupaków czy pstrągów. Ponieważ wydry są pod ochroną, wędkarze nic im zrobić nie mogą. Tylko co roku od nowa zarybiają stawy za niemałe pieniądze.

– Od dwóch lat na naszych stawach bytują bobry. To bobry amerykańskie lub kanadyjskie, czyli te, które nie budują żeremi, tylko kopią nory w brzegach stawu, często bardzo głębokie i niebezpieczne dla zachowania właściwego poziomu wody - tłumaczy Mieczysław Przystał.

Ale to nie wszystkie bobrze szkody. Najbardziej szkodliwa dla środowiska jest „wycinka” drzewek. Bobry z Grobelnej żywią się młodymi, drobnymi gałązkami wierzby, osiki, olchy, a nawet sosny.

- Aby zdobyć te smakołyki, potrafią zwalić, najlepiej prosto do wody, całe drzewo - dodaje Przystał.

Wędkarze próbują chronić drzewa, owijając ich pnie drucianą siatką do wysokości 1,5 metra. Tylko tak zabezpieczone ocalały i nadają uroku temu miejscu.

– Tej wiosny na stawie przy Grobelnej pojawiły się dwa żółwie. Jeden błotny, taki szary, a drugi to egzotyczny drapieżnik w kolorze żółto-pomarańczowym – opowiada prezes. – Zapewne to skutek niefrasobliwości któregoś z pabianiczan, który uwolnił niepożądane już zwierzątko z domowej hodowli. Teraz jest atrakcją dla przechodniów.

Tereny pola golfowego Arkadia i stawów klubu są penetrowane systematycznie przez listy i jenoty, które przychodzą tu z drugiej strony ulicy „Grota” Roweckiego.

– Zdziesiątkowały stado kur ozdobnych i zagryzły parę pawi z hodowli właścicieli pola - dodaje Przystał.

Prezes wędkarzy chciałby, by tym zwierzyńcem zainteresowali się urzędnicy z Wydziału Ochrony Środowiska UM Pabianice.

- Sugeruję bezpieczne odłowienie dzikich zwierząt i przewiezienie na tereny bardziej dla nich odpowiednie, z dala od miasta – mówi prezes Przystał.