Po tym, jak nie udało się osiągnąć porozumienia między Związkiem Nauczycielstwa Polskiego a Anną Zalewską, minister edukacji, ruszyły odpowiednie procedury, które mają doprowadzić do strajku nauczycieli. Spór zbiorowy trwa od 10 stycznia. Od tego momentu we wszystkich szkołach, w których są ogniska ZNP, przedstawiciele związków składają na piśmie żądania podniesienia płacy zasadniczej o 1.000 złotych. W powiecie pabianickim jest to 41 placówek oświatowych. Związków nie ma jedynie w trzech, czyli w podstawówkach w Mogilnie i Chechle oraz w Młodzieżowym Domu Kultury. W pozostałych przewodniczący ZNP wystąpili do dyrektorów szkół z odpowiednim pismem.

- Dyrektorzy w tych szkołach i przedszkolach odpowiedzieli, że nie mają takich pieniędzy i nie są w stanie podnieść pensji nauczycielom – mówi Elżbieta Dyba, prezes pabianickiego oddziału ZNP.

- W oświacie pracodawcą nauczyciela jest dyrektor, dlatego ta procedura wygląda w taki sposób. Jest to skomplikowane, bo wiadomo, że pieniądze w szkołach pochodzą od organu prowadzącego, a ten ma je z ministerstwa – tłumaczy Marek Ćwiek, prezes okręgu łódzkiego ZNP.

Teraz jest czas na mediacje. W Pabianicach będą zorganizowane 26 lutego o godz. 11.00 w siedzibie Związku Nauczycielstwa Polskiego. Mediatorem będzie Elżbieta Karpecka. W spotkaniu wezmą udział dyrektorzy szkół oraz przedstawiciele związków.

Kolejnym krokiem będą referenda w szkołach.

Na początku marca mają zapaść decyzje co do terminu strajku. Na razie nie wiadomo, kiedy i ile dni potrwa protest nauczycieli. Nieoficjalnie mówi się o strajku w czasie egzaminu ósmoklasisty i gimnazjalistów lub w czasie matur.

- Wiadomo, że to musi być jakaś znacząca data. W innym przypadku nie miałoby to sensu – dodaje Ćwiek.

Nauczycielom chodzi przede wszystkim o podwyżki, ale nie tylko. Chcą również poprawy jakości systemu oświaty i większego szacunku do zawodu nauczyciela.

- To, co mówi pani minister w mediach, jest w stosunku do nas nieuczciwe – stwierdza Elżbieta Dyba. - Opinii publicznej podaje się informacje, że teraz związki będą mogły co rok negocjować regulamin wynagrodzeń. To nie są pieniądze od ministra, a od samorządu. Jeśli oni nie dostaną pieniędzy z góry, to nie mają ich na szkolnictwo, a my nie mamy co negocjować.

Do tego dochodzi chaos, jaki towarzyszy wprowadzanej aktualnie reformie oświaty. W jakiej formie będzie strajk?

- To nie będą zwolnienia lekarskie. Nauczyciele po prostu nie przystąpią do pracy. W szkołach mają być zorganizowane ogniska strajkowe – informuje Marek Ćwiek.

Ostatnio nauczyciele zorganizowali jednodniowy strajk w 2017 roku.