ad

Opublikowany raport Najwyższej Izby Kontroli dotyczy żywienia w szpitalach w latach 2015-2017. Na Pabianickim Centrum Medycznym nie zostawiono suchej nitki.

- Ocena kontroli była negatywna. Szpital nie realizował podstawowego celu żywienia pacjentów, jakim była wysoka jakość jedzenia – informuje Zofia Kotynia, koordynator kontroli w pabianickim szpitalu.

Jakie nieprawidłowości wykazał NIK? Włos się na głowie jeży. Koszt produktów, przypadający na jednego pacjenta, wynosił 3,53 zł w roku 2015, w 2016 – 3,86 zł. To stawka dzienna. Według raportu - najniższa w Polsce. Jak to się stało?

To „zasługa” produktów dostarczanych do szpitalnej kuchni. Były złej jakości, pełne dodatków konserwujących, utleniaczy, sztucznych substancji wzmacniających smak. Wiele z nich nie miało na opakowaniu ważnych informacji: o kaloriach, składzie czy… dacie ważności.

- Szpital nierzetelnie nadzorował podpisywanie umów z dostawcami – ocenia koordynator kontroli. - Jedyny wymóg, jaki mieli spełnić producenci, to dostarczyć jedzenie „świeże” i „o dobrej jakości”. Otworzyło to furtkę żywności przede wszystkim taniej, kosztem zdrowia pacjentów.

Kontrola wykazała też niekompetencję dietetyków. Jadłospisy były tworzone za pomocą… internetu. Stamtąd pracownik spisywał ilość kalorii i substancji odżywczych, które nijak miały się do używanych w kuchni produktów i ich składu. Tak naprawdę wędliny miały małą zawartość mięsa, a zamiast masła używano margaryn. Odżywczość posiłków też była zatrważająco niska: było za mało wapnia, żelaza, magnezu i witamin. Za dużo witaminy A, co mogło narazić wątroby pacjentów na fatalne skutki.

 

Czy pacjentom szpitala nadal grozi niedożywienie? Kierownik działu administracji i marketingu PCM, Adam Marczak, uspokaja chorych.

- Od tamtego czasu zmieniło się niemal wszystko. Rozmawiałem ostatnio z kilkoma osobami, które bardzo wysoko oceniają nasze jedzenie – komentuje.

Kierownik działu żywienia szpitala, Przemysław Stano szczegółowo opisuje tę kuchenną rewolucję. Poprawiono jadłospisy, zmieniono receptury, produkty mają wyższą jakość. Ostatnio w szpitalu pacjenci zjedli jajecznicę ze szczypiorkiem i zupę mleczną, na obiad pomidorową i śledzia pod pierzynką lub rybę w sosie koperkowym, marchewkę, ziemniaki. Na kolację – pieczywo z twarożkiem i masłem. Kuchnia stara się dostosować do pacjentów ze specyficzną dietą: wegetarian, wegan, osób, które nie jedzą glutenu. Również mali pacjenci, nieco bardziej wybredni, mają osobne propozycje dań.

Nie jest jednak idealnie. Dzienna stawka żywieniowa, jak ocenia kierownik, wzrosła jedynie o złotówkę. Średnio wynosi 4,85 zł. Mięso nadal zawiera konserwanty.

- Dodatki konserwujące muszą być, bo w warunkach szpitalnych nie jest możliwe przygotowywanie mięsa z dnia na dzień. Są one też obecne w szynkach, ze względu na ryzyko wystąpienia jadu kiełbasianego – wyjaśnia Stano.

I dodaje, że obecnie w wędlinach szpitalnych nie ma mniej niż 65 proc. mięsa, a bywa nawet 82 proc. i więcej, w zależności od gatunku.

Posiłki mają minimum 1.876 kalorii w diecie podstawowej. Więcej, jak ocenia kierownik, nie jest potrzebne osobie leżącej.

Kiedy NIK oceni, czy szpital zmienił żywienie na lepsze? Na wprowadzenie zmian i ocenę ich stanu potrzebne są 2-3 lata.