Bartosz Wróbel zacięcie do sportu ma w genach. Jego ojciec, Dariusz Wróbel grał w ręczną w ekstraklasie. Syn nie poszedł w jego ślady, bo wybrał koszykówkę.

Treningi rozpoczął w piątej klasie w Szkole Podstawowej nr 17, gdy zapisał się do szkółki Basket WABS. Trenował go Wiesław Wincek. Potem grał w PKK'99. Był wtedy uczniem Gimnazjum nr 1.

Ale już w 2010 roku Wróbel zmienił klub na GTK Gdynia. Trenowali go: Rafał Knap, Maciej Szelągowski i Michał Mróz. Obecnie gra w MKS Dąbrowie Górniczej, gdzie zostanie na pewno do końca tego sezonu. To oni sami go znaleźli. Spodobał im się. Mowa o trenerach: Michale Dukowiczu i Wojciechu Wieczorku. Zadzwonili i spytali, czy chce u nich grać. Wróbel się nie wahał.

Jego drużyna w poprzednim sezonie była w pierwszej lidze. Obecnie występuje w Tauron Basket Lidze i w drugiej lidze. Trenuje już z chłopakami z ekstraklasy i pod ich skrzydłami nabiera doświadczenia.

- Póki co, nie miałem okazji wystąpić w Tauron Basket Lidze. Sprawę skomplikowała kontuzja, przez którą pauzowałem ponad miesiąc oraz to, że w trakcie jej trwania nastąpiły zmiany w składzie pierwszego zespołu – mówi. - Ale mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni.

Młody Wróbel studiuje na Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach.

- Nie mam problemów z połączeniem gry w koszykówkę z nauką, ponieważ robię to od wielu lat i opracowałem już swój własny system. Zapewniam, że edukacja i sport idą ze sobą w parze – dodaje.

Chce się poświęcić koszykówce. To jego pasja, z którą wiąże swoją przyszłość zawodową.

- Moim celem jest być coraz lepszym – mówi. - Chciałbym grać w ekstraklasie.

Nie ma jeszcze dalekosiężnych planów. Musi też skończyć studia. Trenuje dwa razy dziennie.

- Treningi są bardzo zróżnicowane. Zupełnie inne od tych, które miałem do tej pory – twierdzi.

Na pytanie, czemu nie poszedł w ślady ojca, odpowiada:

- Nigdy nie byłem przez mojego tatę pchany w stronę piłki ręcznej. Miałem z tym styczność od początku mojego życia, ale nie przekonałem się najwidoczniej do tej dyscypliny. Kiedy trafiłem na treningi koszykówki, to bardzo mi się spodobało i tak już zostało.

Kolejna część cyklu "To się nazywa mieć pasję" już jutro na portalu

Poprzednia część cyklu: http://www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/nasze-sprawy/marzy-o-olimpiadzie.html