Anna Grzelak urodziła się 22 lata temu. Biała Sowa jest o 2 lata młodsza. Ania i Sowa, to jednak jedna i ta sama osoba.

Anię od dzieciństwa fascynowała kultura Indian. Uwielbiała czytać powieści o odważnych czerwonoskórych wojownikach. Wielkie wrażenie zrobił na niej film "Tańczący z wilkami" z Kevinem Costnerem w roli głównej.


Biała Sowa z wieżowca

- Dwa lata temu miałam wyjątkowo nudne wakacje - wspomina. - Buszując w Internecie znalazłam stronę Żuczka z plemienia Crow. Był na niej Praktyczny Poradnik Indianisty i postanowiłam według zamieszczonego tam przepisu sama zrobić sobie indiańskie kolczyki. To był początek mojej nowej przygody.

Wkrótce potem pabianiczanka zaczęła szyć dla siebie indiańskie sukienki, chodzić w mokasynach
i gotować potrawy, które jadał Winnetou. Dziś należy do Polskiego Ruchu Przyjaciół Indian. Ta nieformalna organizacja działa od końca lat siedemdziesiątych. Należą do niej studenci, robotnicy, policjanci, urzędnicy. Wszyscy interesują się kulturą rdzennej ludności Ameryki. Anna Grzelak dla swoich nowych przyjaciół przyjęła nawet nowe imię.

- Biała Sowa oddaje mój charakter, bo buszuję długo w nocy, a śpię prawie do południa - wyjaśnia.
Ania utożsamia się z plemieniem Lakotów z końca XVIII wieku. Głównie dlatego, że najwięcej o nich wiadomo. Plemię to w Europie jest bardziej znane pod nazwą Siuksowie.


Tipi za kanapą

Pokoik Ani w wieżowcu przy Warszawskiej przypomina sklep z pamiątkami po czerwonoskórych mieszkańcach Ameryki. Na półkach między słownikami leżą sowie pióra. Za obrus służy wyprawiona skóra zdjęta z jelenia, a za kanapą leży płótno na tipi, czyli indiański dom.

- W tipi mieszkamy podczas zlotów, na których raz do roku spotykają się wszyscy polscy miłośnicy Indian - mówi.

To takie połączenie biwaku z folklorystycznym festynem. Podczas ostatniego zlotu zorganizowanego na bagnach w okolicy Bydgoszczy, mimo brzydkiej pogody ustawiono 55 tipi.

Biała Sowa ma doskonale opanowany język dawnych wrogów Lakotów, jakimi byli Anglicy. Studiuje filologię angielską. Jest już na III roku. Przez Internet utrzymuje kontakt z wieloma miłośnikami Indian z całego świata. Wraz ze swoim chłopakiem Drozdem z Żor prowadzi stronę (www.lakota.of.pl). Ostatnio podjęła się niezwykle trudnego zadania. Chce stworzyć słownik polsko-lakocki. Ma znaleźć się w nim około 10 tysięcy przetłumaczonych słów i zwrotów. Jest już przy wyrazach zaczynających się na literę "B". Robi to korzystając z istniejących słowników angielsko-lakockich.

- Marzę o indiańskim ślubie - zdradza Biała Sowa. - Planuję uszyć suknię, jaką na dzień ślubu wkładały lakockie dziewczęta. Na razie jednak nie mam na to czasu i tylko skrzętnie zbieram materiały i projektuję wzory. Wykonanie takiego stroju może zająć nawet dwa lata.


***
Nie ona jedyna

Biała Sowa nie jest jedyną Indianką z Pabianic. Kasia Zdulska, studentka Politechniki Łódzkiej, także należy do Lakotów. Członkiem plemienia Crow jest Piotr Idzikowski, który niestety już wyprowadził się z Pabianic do Łodzi. Jest pracownikiem Zarządu Lasów Państwowych.