Nowy eksponat waży 2 tony i jest w stanie zniszczyć kilka sąsiednich wiosek. To armata dywizyjna wzór 44. Kolekcjoner przywiózł ją spod Kielc.

- Wracałem z urlopu zimowego, gdy wypatrzyłem ją za jednym z płotów. Wyglądała tak okazale, że od razu wcisnąłem hamulec - opowiada Korczak. - Jej właścicielem był zbieracz militariów.

Negocjacje trwały bardzo krótko. Wkrótce działo zajechało na podjazd firmy Korczaka. Zanim kolekcjoner ustawił je na dziedzińcu, kilka miesięcy dopieszczał w garażu.

- Smarowałem koła zębate przyrządów celowniczych. Teraz chodzą precyzyjnie i lekko - opowiada. - Na koniec pomalowałem armatę na ciemnozielony wojskowy kolor.

Armat wzór 44 jeszcze do niedawna używała polska artyleria. Można z nich strzelać amunicją przeciwpancerną lub odłamkową. Jeden pocisk waży prawie 10 kilogramów.

- Działo służyło do obrony przed czołgami albo do wsparcia piechoty i niszczenia nawet dość odległych celów - opowiada Rafał Korczak.

Pocisk z dobrze wycelowanej lufy mógł zniszczyć obiekt odległy o 15 kilometrów. Przebija pancerz grubości 25 cm. Obsługę stanowiło 7-8 żołnierzy.

- To na wypadek gdyby trzeba było szybko przestawić armatę - mówi kolekcjoner.

Rafał Korczak zebrał już w sumie ponad 20 ton wojskowego żelastwa. Obok armaty na dziedzińcu jego firmy stoi wóz pancerny skot i śmigłowiec MI2. Oprócz militariów Korczak zbiera zabytkowe motocykle i samochody. Jego dumą jest skoda tudor - osobowe auto z końca lat 40 ubiegłego wieku.

- Mam najlepiej odrestaurowany egzemplarz tego samochodu w Polsce - mówi.

Kolekcja liczy prawie 20 eksponatów. Są wśród nich dwa wozy strażackie i motocykle: polskie junaki i SHL-ki, radzieckie urale, niemieckie bmw i sündap.

Stare motocykle i samochody Rafał Korczak wyszukuje w Internecie, na zlotach i giełdach kolekcjonerów w Łodzi, Warszawie, Wrocławiu. Marzy, by w przyszłości urządzić w Chechle muzeum techniki.

- Już teraz przyjeżdżają do mnie wycieczki z okolicznych szkół - mówi kolekcjoner.