Instalację złożoną z tego, co najczęściej wrzucamy do toalet (korki po napojach, opakowania po papierosach, plastikowe butelki, ubrania, a nawet sprzęt elektroniczny) można oglądać dziś do godz. 18.00 przy Urzędzie Miejskim. Obok niej stanął ogromny sedes, wypełniony pieniędzmi. Symbolizuje kasę, którą corocznie trzeba płacić za naprawę maszyn, uszkodzonych przez wrzucane do toalet śmieci.

- Nie jest to tylko problem Grupowej Oczyszczalni Ścieków w Łodzi, ale całego świata - mówił Rafał Reszpondek, zastępca dyrektora marketingu z GOŚ. - Każdego roku w toaletach topi się 120 milionów złotych.

- Ludzie wrzucają do toalet co popadnie – mówi hydraulik z Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Kanalizacja się zapycha, a później wyciągamy podpaski, pampersy i wszystko to, czego mieszkańcom nie chciało się wyrzucić do śmieci.

Mieszkańcy bloków traktują swoje toalety jak śmietniki. Często nie zdają sobie sprawy, że takie postępowanie szkodzi przede wszystkim im samym.

Hydraulicy ze spółdzielni wyciągają z kanalizacji przeróżne rzeczy.

- Wyjęliśmy kiedyś pałąk od wiadra. Nie wiem, jakim cudem udało się komuś to tam włożyć – mówi fachowiec.

Problem z wyrzucaniem odpadów do toalet nie dotyczy tylko spółdzielni. Największą zmorą łódzkiej oczyszczalni ścieków, do której trafiają nieczystości z Pabianic, są niepozorne patyczki higieniczne.

- Miesięcznie trafia do nas tona takich patyczków – mówi zastępca dyrektora marketingu GOŚ. - Są one najbardziej uciążliwym odpadem, ponieważ są na tyle małe, by udało się je wyłowić podczas mechanicznego oczyszczania. Nagromadzone powodują awarie maszyn.

W ciągu roku do łódzkiej oczyszczalni trafia ponad 360 ton różnych śmieci. Niektóre z nich – jak na przykład kilometrowy światłowód, lodówka, czy kompletny garnitur – zaskakują nawet pracowników oczyszczalni.

Góra śmieci, która przez kilka godzin będzie stać w centrum Pabianic, to część kampanii edukacyjnej pod hasłem „Nie top śmieci. Woda wraca”, którą od 2012 r. prowadzi Grupowa Oczyszczalnia Ścieków w Łodzi. Instalacja trafi do miejscowości, które współpracują z GOŚ. Oczyszczalnia, oprócz happeningów prowadzonych na ulicach, prowadzi też lekcje edukacyjne w szkołach i przedszkolach, również w Pabianicach.

- Chcemy przypomnieć, że śmieci powinny trafić do kosza, a nie do kanalizacji. I że ich wyrzucanie do sanitariatów, to wyrzucanie pieniędzy, bo naprawa uszkodzonych przez śmieci maszyn sporo kosztuje – tłumaczy Reszpondek.

Rocznie w oczyszczalni z powodu samych patyczków dochodzi do 100 awarii.

- Generuje to dodatkowe koszty w wysokości nawet 400.000 złotych rocznie – dodaje Reszpondek.