W Pabianicach strażnikom - operatorom roboty nie brakuje. Już po połowie roku pracy miejskiego monitoringu, ich kolegom na mieście przybyło roboty. Mieli (średnio) o 20 procent interwencji więcej.

Przez pierwsze 6 miesięcy dzięki interwencjom z monitoringu kasa miasta wzbogaciła się o blisko 6.000 zł. To kwota kar i mandatów nałożonych na pabianiczan za popełnione wykroczenia. Strażnicy (do końca czerwca) interweniowali 159 razy. Przyjrzeliśmy się pracy strażnika na stanowisku operatora.

W czwartek godzinie 14.00 zmianę rozpoczął st. insp. Wojciech Madejski. Strażnik już „nachodził się” po mieście. Pracuje w pabianickiej komendzie od 27 lat. Miejski monitoring rozpracowuje od 9 miesięcy.

- Nadal się go uczę – przyznaje skromnie.

Operator czujny jak ważka

Z przeglądaniem obrazów, przeskakiwaniem między ekranami, płynnym operowaniem obrotowymi kamerami czy odtwarzaniem zapisanych nagrań radzi sobie świetnie. Po kilku godzinach obserwacji możemy też stwierdzić, że ma podzielną uwagę i wychwytuje niepokojące sygnały z obrazów w mgnieniu oka.

- Tu trzeba spodziewać się niespodziewanego – mówi o swoim stanowisku pracy. - Nie ma reguły, czy więcej może wydarzyć się w piątkowy wieczór, czy w środku tygodnia, za dnia.

Z nagranych sytuacji korzysta nie tylko SM, czy policja. Monitoring przydaje się i mieszkańcom. Do strażników zgłaszają się także pokrzywdzeni różnymi zdarzeniami. Proszą o sprawdzenie nagrań z monitoringu.

- Na ich prośbę możemy zabezpieczyć takie nagranie, ale tylko dla policji – tłumaczy Tomasz Makrocki, komendant Straży Miejskiej. - Dlatego my materiał zgrywamy, ale doradzamy, by zgłosili sprawę na policję.

Mieszkańcy dzięki temu mają pewność, że nagranie nie skasuje się, nim ruszy dochodzenie. Tak było w przypadku pabianiczanki, która pod koniec marca straciła portfel z dokumentami i gotówką.

- Pani zgłosiła się do nas, podając czas i orientacyjne miejsca, gdzie mogła ten portfel zgubić – wspomina Makrocki.

Okazało się, że kamera monitoringu uchwyciła moment utraty portfela. Kobieta, próbując włożyć go do torebki, upuściła go na ziemię. Mężczyzna, z którym minęła się na przejściu dla pieszych, podniósł go, po czym wsiadł do samochodu i odjechał.

- Sprawę prowadzi już policja – dodaje komendant.

Innym razem kobietę wychodzącą z budynku prokuratury spotkała bardzo niebezpieczna sytuacja na pasach. Gdy weszła na jezdnię, tuż przed nią przemknął ciemny samochód. Kobieta poprosiła strażników o zabezpieczenie nagrania i zgłosiła policji niebezpieczny manewr kierowcy.

 

Strażnicy na interwencje „z monitoringu” jeżdżą za dnia. W nocy zaobserwowane przez kamery „grzeszki” pabianiczan zgłaszane są policji.

- Zdarzają się akty wandalizmu czy bójki – mówi starszy inspektor.

Strażnicy na oku mają szczególnie klientów otwartych w nocy pubów i punktów gastronomicznych.

Kamera nawet w powietrzu

Do 49 już działających kamer dojdą jeszcze cztery. Właśnie zaczęły się prace związane z podłączeniem do systemu kolejnych kamer z terenu Lewityna. Potrzebne będą kolejne monitory, bo te, które już pracują, ledwo wystarczają.

- Zgłosiliśmy już zapotrzebowanie na kolejne monitory – wyjaśnia komendant.

Ale strażnikom to i tak mało. Uważają, że im więcej kamer, tym większe szanse na zapewnienie porządku w mieście. Komendant chciałby wykorzystać każdą możliwość.

- Teraz w budżecie obywatelskim znalazł się projekt drona antysmogowego. To urządzenie podczas imprez masowych moglibyśmy wykorzystać również jako nośnik kamery.

Zobacz też: Dron nie tylko na smog. Projekt w budżecie obywatelskim

Dzięki temu operator zyskałby dodatkowy obraz z góry.