- W tym mieście pije się piwo - twierdzi Agnieszka Sygidus, kierowniczka cukierni przy ul. Zamkowej 48. - Po wódkę najczęściej przychodzą panowie po pięćdziesiątce.

Wódka "rządzi" przez zaledwie kilka dni w roku - gdy imieniny obchodzą "starsi panowie": Henryk, Stanisław, Władysław, Jan i Józef. Wtedy jej sprzedaż gwałtownie wzrasta - nawet o 300-400 procent. Ale nazajutrz mało kto pyta o "czystą".

- Coraz ładniej sprzedają się szampany. Wina deserowe kupują najczęściej panie, które zaprosiły na kolację dorosłe dzieci - dodaje pani Agnieszka.

Głównym sprawcą wypędzania wódki z Pabianic jest piwo. Do picia piwa przyznaje się 75 proc. panów i 45 proc. pań. Pabianiczanki wolą wina. Musujące pija co trzecia z nich.

Ostatnio nad Dobrzynką modne są gotowe drinki - mieszaniny wina gronowego z sokiem pomarańczowym, miodem lub tonikiem.

- Przestawiliśmy się na drinki, bo tak życzą sobie klienci - mówi właścicielka sklepu Anka przy ul. Zamkowej 22.

W latach 80. bawiliśmy się w domach, bo nie było pubów, dyskotek i ogródków piwnych. Na imprezę zwaną prywatką przychodziło się z flachą "czystej". Dziś zwyczajem młodych jest picie alkoholu w domu - przed wyjściem na dyskotekę czy koncert. Tak "znieczuleni" wchodzą do baru i zamawiają jedno, dwa piwa.

- Wieczorami po mieście włóczą się hordy pijanej młodzieży, która chce się gdzieś "dobić". Dlatego po godzinie 22.00 wpuszczam tylko stałych klientów - mówi Maciej Stasiak, właściciel pubu Żywiec przy Nowym Rynku.

Browary dbają, by piwo lepiej nam smakowało. Zdobią puby kolorowymi parasolami, firmowymi stołami, popielniczkami i szklankami. Dla wielu piwoszy takie gadżety to trofeum.

- Co tydzień przed weekendem wystawiam na bar 60 szklanek. W niedziele wieczorem zostaje tylko 15. Podobnie jest z kuflami - dodaje Maciej Stasiak.

Piwo najszybciej znika z półek supermarketów. Jego zaletą jest niska cena.

- Mamy o złotówkę taniej niż w sklepach. A bywa, że nawet o 1,50 zł - wylicza Piotr Sawicki, zastępca kierownika w markecie Biedronka.

Z braku pieniędzy młodzież woli kupić "browar" w markecie i wypić w domu, gdzie nikt nie zażąda dowodu osobistego.

Morze wódki płynęło w restauracjach w latach 60. i 70. Stylowa, Staromiejska, Mocca, Murzynek to historyczne już nazwy lokali. Tam poznawali się nasi dziadkowie i rodzice. Pili wódkę, bo wielkiego wyboru nie mieli. Teraz do obiadu pabianiczanie zamawiają wino.

- Jeśli ktoś się decyduje na alkohol, to zazwyczaj na bardziej wyszukany, subtelny - zauważa Jadwiga Oborska, właścicielka restauracji Jubilatka.

Nasze nawyki zmieniają się bardzo szybko. Szanujemy swoją pracę, dlatego nie pójdziemy do niej na kacu. Rozsądek doradza więc, by sięgać po piwo.

- PRL była państwem spirytusem płynącym - mówi Paweł Kwiatkowski zKompanii Piwowarskiej. - Teraz to się zmieniło, mamy piwny boom. Dziesięć lat nieustannego pokazywania reklam telewizyjnych, wktórych grupa przyjaciół kulturalnie delektuje się bursztynowym napojem, zrobiło swoje.

Do picia wódki przyznaje się dziś zaledwie 45 proc. Polaków, po piwo chętnie sięga 59 proc. Tak wynika z sondażu Ośrodka Badań Opinii Publicznej. W Pabianicach mieszka sporo abstynentów. Alkoholu nie bierze do ust co dziesiąty pan i co czwarta pani.


***
Dlaczego Polacy piją:
9% - bo wszyscy piją
13% - bo picie jest nagrodą za ciężką pracę
23% - bo alkohol jest ucieczką od problemów i trosk
46% - piję dla towarzystwa
49% - bo alkohol rozluźnia i poprawia samopoczucie
70% - bo tak należy uczcić ważne okazje

Źródło: program TVP Polaków Portret Własny


***
Co czujesz, gdy widzisz pijanego:

współczucie - 51%
obrzydzenie - 50%
strach - 40%
obojętność - 32%
rozbawienie - 9%

Źródło: program TVP Polaków Portret Własny