ad

Pabianice podczas pierwszej wojny światowej: głód, niedostatek ciepłej odzieży, brud, prostytucja - to główne przyczyny szerzących się chorób. Magistrat Pabianic poszukiwał kogoś, kto zająłby się zwłokami zmarłych na tyfus plamisty, tyfus brzuszny, krwawą biegunkę. Dezynfektorowi zwłok proponuje się 3 marki dziennie. Jeśli ma rodzinę, to więcej - 5 marek.
Władze nie radziły sobie z chorobami zakaźnymi. Na domiar złego umierali lekarze, którzy zarażali się od pacjentów.
W 1914 r. w Pabianicach były dwa szpitale. W miejskim leczono tylko choroby zakaźne. W szpitalu „fabrycznym” Towarzystwa Akcyjnego R. Kindlera wykonywano zabiegi chirurgiczne. Pilnie potrzebny był trzeci szpital – dla zarażonych chorobami wenerycznymi. W 1915 r. obok szpitala miejskiego utworzono też szpital tyfusowy.
Stary cmentarz był przepełniony. W tej sytuacji władze miasta przekazały gminom chrześcijańskim plac przy drodze do wsi Karolew (20 mórg). Tam miał być nowy cmentarz. Postanowiono też urządzić cmentarz wojenny - wzdłuż linii kolejowej Łask–Pabianice. Chciano tam potajemnie przewieźć ciała tych, którzy zginęli podczas wojny i spoczywali w kilku tymczasowych miejscach pochówku.

MIASTO WYMIERA
Od lipca 1913 r. do stycznia 1918 r. w samej tylko parafii Najświętszej Marii Panny zmarły 993 osoby. Na świat przyszło tylko 755 dzieci. Księgi parafii św. Mateusza obejmują okres od 1 stycznia 1916 r. do 15 sierpnia 1917 r. (z brakami). W tym samym okresie odnotowano 399 zgonów. Na świat przyszło jedynie 211 dzieci.
Niepełne są dane dotyczące pabianiczan innych wyznań: żydów, baptystów, luteranów, mariawitów. W aktach Magistratu znajduje się informacja o tym, że „Żydzi rzadko meldują o zgonach i porodach”. Do gminy żydowskiej wysyłano w tej sprawie pouczenia.
Z wojną przyszedł głód. A zimy były wyjątkowo mroźne. To sprawiło, że szalały choroby, umierali słabsi i dzieci. Od kwietnia 1917 r. do maja 1918 r. zmarło aż 1.118 pabianiczan, głównie wyznania chrześcijańskiego. Odnotowano zaledwie 685 porodów.

PLAGA PROSTYTUCJI
Wkrótce powstaną dwa ambulatoria, udzielające pomocy biednym. Koszt leczenie ubogich wynosił 14.211 marek rocznie. Z porad i pomocy korzystało 4.444 osób.
Liczba chorych zakaźne drastycznie wzrosła na przełomie lat 1917 i 1918 r. W Szpitalu Miejskim leżały 244 osoby chore na tyfus plamisty, 29 chorych na tyfus brzuszny, 16 na tyfus powrotny, 44 na dyzenterię (biegunkę z krwią), 6 na szkarlatynę, 18 na choroby świerzbne. Spośród nich 24 osoby zmarły na tyfus plamisty, 5 na tyfus brzuszny, 10 na dyzenterię, 1 na szkarlatynę.
Szerzyły się choroby weneryczne. Powód? W Pabianicach stale przybywało prostytutek. Wiele kobiet tylko w ten sposób mogło utrzymać rodzinę. W archiwach policyjnych z 1917 r. zarejestrowano 96 prostytutek. Ale nierządnic było znacznie więcej. Świadczą o tym statystki pacjentów szpitala wenerycznego. 1 kwietnia 1917 r. na oddziałach leżało 26 zarażonych. W ciągu roku przybyło aż 218 pacjentów.

LUDZIE, MYJCIE SIĘ!
Aby zahamować ekspansję zarazy, specjalnie zadania dostała straż pożarna. Strażacy musieli opróżniać szamba wszędzie tam, gdzie właściciele domów tego nie robili.
Żydom zezwolono na urządzenie kuchni rytualnej i postawienie nowych prysznicy. W ten sposób nakłaniano ich do większej troski o higienę. Pierwsza kąpiel była darmowa. Za kolejne trzeba było zapłacić 5 kopiejek.
Dla biednych wyznania chrześcijańskiego też urządzono myjnię. W poniedziałki i piątki trzeba było płacić tam 25 fenigów za dorosłego i 10 fenigów za dziecko. W pozostałe dni kąpielownia była bezpłatna. Darmowe było mydło i wapno do odczyszczania mieszkań.
W kąpielowi miejskiej myli się nie tylko prawi pabianiczanie (8.956 osób rocznie), ale i więźniowie (1.517). Przychodzili tam również żebracy (1.374). W tym czasie w zakładach kąpielowych firmy Krusche i Ender wykąpało się 29.057 osób, a w kąpielowi żydowskiej Mykwa - 20.512 osób.
Dla biednych i bezdomnych pospiesznie urządzano noclegownie. Zanim bezdomny dostał koc, był kąpany i odwszawiany. Dostawał też miskę jedzenia.

Z KIEŁBASĄ TYLKO POD DACH
Obowiązkowe szczepienia przeciwko ospie zarządzono dopiero w kwietniu 1916 r. Był to nakaz szefa Zarządu Cywilnego Generalnego Gubernatorstwa w Warszawie. Najpierw miały być szczepione dzieci do pierwszego roku życia i chodzące do szkół.
Latem 1916 r. władze niemieckie zarządziły szczepienia przeciwko ospie, tyfusowi i cholerze. Dwa lata później wydano rozporządzenie o zaszczepieniu przeciwko cholerze wszystkich właścicieli i pracowników piekarń, jatek mięsnych, sklepów z wędlinami i tanich kuchni.
Burmistrz Pabianic Aleksander Orłowski wydał w czerwcu 1918 r. zarządzenie o karach dla tych, którzy będą próbowali uchylić się od szczepień przeciwko ospie. Ustanowiono też przepisy sanitarne w mieście. Stało w nich, że latem chodniki powinny być polewane wodą i zamiatane do godziny 19.00. Zimą do 8.00 chodniki mają być wyczyszczone z błota i śniegu oraz posypane piaskiem. Natomiast rynsztoki i mostki mają być oczyszczane na bieżąco, a latem co dwa tygodnie posypywane wapnem. Śmieci kazano wyrzucać wyłącznie do pojemników. Winnych zaniedbań straszono surowymi karami.
Według surowych przepisów sanitarnych, na wolnym powietrzu nie wolno było pracować chorym na trąd lub choroby zakaźne. Zakazano sprzedawania pod gołym niebem świeżego i wędzonego mięsa, kiełbasy, ryb, masła, smalcu, owoców suszonych, pieczywa, lodów, wody sodowej, wódki, mleka i sera. Bez dachu nad stoiskiem wolno było sprzedawać: cygara, papierosy, wyroby monopolowe w zakrytych opakowaniach, świeże owoce, włoszczyznę, cukierki, czekoladę, gałgany, karty do gry.
Aby poprawić stan sanitarny miasta, zbudowano kanał odprowadzający ścieki fabryczne i miejskie. Pieniądze na to dały trzy firmy: Towarzystwo Akcyjne Krusche i Ender, Towarzystwo Akcyjne R. Kindler oraz firma Oskar Krusche i Fiedler.

(artykuł z cotygodniowej strony historycznej w papierowym Życiu Pabianic)