Ogrodnik miasta nie wie, ile w Pabianicach rośnie drzew i krzewów. Wie natomiast, ile wycięto w ubiegłym roku. Pod piłami drwali (legalnych) padły 74 drzewa: topole, klony, lipy, akacje i buk.

- To nieprawda, że tylko wycinamy - zaprzecza Bogusława Marciniak, ogrodnik miasta. - Posadziliśmy mnóstwo krzewów i drzew w parku przy ul. Zielonej. W maju posadzimy 30 lip na bulwarach. Później posadzimy krzewy na skwerze przy ul. Szarych Szeregów.

- Pabianice są coraz uboższe w tereny zielone i roślinność - martwi się przyrodniczka Barbara Adamkiewicz. - Władze miasta łatwo dały zgodę na to, by budowniczowie supermarketu ścięli drzewa przy ul. Traugutta.

Przyrodniczka dziwi się ogrodnikowi miasta, że nie protestował.

- Walczę o każde drzewo - zapewnia ogrodnik. - Zarządcy dróg planowali w ubiegłym roku wycięcie 120 drzew. Udało mi się uratować 46.


NISZCZĄ PŁUCA MIASTA

Za wycięcie 29 drzew budowniczowie supermarketu w centrum zapłacą kilkaset tysięcy złotych. Mają też obowiązek posadzić 38 drzew i 430 krzewów.

- Nie ja gospodaruję pieniędzmi za zezwolenia na wycięcia - żałuje pani ogrodnik. - Pieniądze te wpadają do kasy miasta i są dzielone na wszystkie wydziały.

- Nie mamy w mieście ogrodnika z prawdziwego zdarzenia - zarzuca Barbara Adamkiewicz. - Dziwi mnie twierdzenie pani Marciniak, że wycinkę drzew na ul. św. Rocha uzgodniono z konserwatorem zieleni. Jaki przyrodnik dałby zgodę na niszczenie zielonych płuc miasta?

- Nie jestem ogrodnikiem z wykształcenia, ale ukończyłam wszystkie możliwe kursy - wyjaśnia Bogusława Marciniak. - Zielenią miejską zajmuję się kilkanaście lat, mam doświadczenie.


PRZEPISY NIE POZWALAJĄ SADZIĆ

Wycięcia drzew na św. Rocha domagały się Telekomunikacja i Poczta Polska, którym brakowało miejsc parkingowych. Zarządca drogi napisał więc wniosek o przebudowę ulicy. Władze miasta chętnie dały zgodę, bo za roboty zapłaci supermarket. Zgodę dała też Komisja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Policjanci uważają, że po przebudowie na św. Rocha będzie się jeździć wygodniej i bezpieczniej. Drzewa tam rosnące badał Stanisław Cholewiński - wojewódzki konserwator przyrody. Według niego, wszystkie nadawały się do usunięcia. Ścięto 6.

- Czy pani ogrodnik wie, że strat jednego dorosłego drzewa nie powetuje zasadzenie nawet 2.000 młodych drzew? - pyta Barbara Adamkiewicz.

- Wiem - mówi ogrodnik miasta. - Nie da się jednak sadzić drzew wzdłuż naszych ulic, bo są za wąskie.

Przepisy stanowią, że drzewo można posadzić w odległości co najmniej 3 metrów od krawędzi jezdni. W naszym mieście takie warunki spełnia tylko ul. Jankego.


TO BARBARZYŃSTWO!

- Sposób, w jaki się robi wycinki, to czyste barbarzyństwo - kręci głową leśnik Zbigniew Adamkiewicz. - Wycina się dwie trzecie gałęzi, zamiast jednej trzeciej. Nie dezynfekuje się sprzętu po ścięciu chorego drzewa, zarażając zdrowe.

- Wycinką zajmują się wyspecjalizowane firmy, które wygrały przetarg na roboty - rozkłada ręce pani ogrodnik.

- Bzdurnym pomysłem jest wycinanie drzew na ulicy Moniuszki - uważa Adamkiewicz. - O bezpieczeństwo ruchu drogowego trzeba zadbać w inny sposób. Można na przykład założyć lustra na skrzyżowaniach albo ustanowić tę ulicę jako jednokierunkową.

- Decyzja w sprawie ulicy Moniuszki jeszcze nie zapadła. Nie ja sama ją podejmę - wzdycha ogrodnik miasta.


***
W Pabianicach mamy:
* 117.000 metrów kw. trawników
* 1.980 metrów kw. krzewów
* 80 gazonów
* 3.500 metrów kw. żywopłotów
* na 275 metrach kw. rośnie 1.000 róż


***
Barbara i Zbigniew Adamkiewiczowie są pabianiczanami. Chodzili do II LO i studiowali w Poznaniu. Ona - ogrodnictwo, on - leśnictwo.

Przez wiele lat zajmowali się zielenią w Łasku i Pabianicach. Oboje przez 4 lata byli asystentami profesora Bolesława Sękowskiego w Katedrze Botaniki Leśnej w Gołuchowie. Barbara uczyła w technikach ogrodniczych w Ostrowie koło Łaska i Łodzi.