Nie chodzą do pracy albo jeszcze się uczą. Mimo to stać je na markowe ubrania, drogie kosmetyki, wycieczki do Egiptu. Żyją w luksusie za pieniądze przyjezdnych mężczyzn. Płacą swym ciałem.

- Dawałam korepetycje z matematyki i biologii, ale zarabiałam grosze - tłumaczy 23-letnia Monika. - Dlatego poszukałam sobie sponsora…

Sponsorzy mają od 25 do 50 lat. Przeważają żonaci, zapracowani, bardzo dobrze zarabiający.

- Mam żonę, ale poszukuję dyskretnej kochanki zainteresowanej dłuższą znajomością - mówi 30-letni Piotr z Katowic. - Prowadzę firmę, więc nie mam zbyt dużo wolnego czasu. W Pabianicach bywam kilka razy w miesiącu.

Utrzymanki to głównie studentki i uczennice szkół licencjackich. Nie nazywają tego prostytucją. Wolą łagodniejsze określenie - sponsoring.

- Przecież nie robię nic gorszego niż żony bogaczy, które wyszły za mąż dla pieniędzy - uważa 21-letnia Agnieszka. - One też mają tylko ładnie wyglądać i być dobre w łóżku.

Są ostrożne. Bardzo nie chcą, by rodzina albo znajomi dowiedzieli się, co robią 3-4 razy w miesiącu. W Pabianicach trudno jest umknąć uwadze sąsiadów, jeśli się nie pracuje i jeździ nowym samochodem. Dlatego ze sponsorami umawiają się w łódzkich hotelach lub wynajętych kawalerkach.

Zamożnych mężczyzn poznają w Internecie - na czatach i w serwisach randkowych. Na jednym z takich serwisów dziennikarz Życia Pabianic podał się za 22-letnią Anitę - studentkę pedagogiki. W anonsie napisał: "Szukam przystojnego i bogatego sponsora". Po kilku godzinach miał ponad 70 propozycji.

Karol - 41-letni kardiolog z Łodzi, chce płacić 500 zł za spotkanie.

"Szukam romansu, seksu, kochanki. Jeżeli nie miałabyś nic przeciwko, możemy zacząć od dzisiaj" - proponuje. "Mam żonę, dlatego interesuje mnie znajomość bez żadnego nudzenia o amorkach".

Jeszcze hojniejszy jest 35-letni Robert z Warszawy. Za całonocne spotkanie proponuje 1.000 zł. Liczy na 3-4 randki w miesiącu.

"Miałem już utrzymankę. Ale zakochała się w koledze ze studiów. Wyszła za niego za mąż. Nasz układ bardzo mi odpowiadał. Płaciłem za seks i za świadomość, że mam ją tylko dla siebie" - pisze otwarcie.

Sponsorzy są gotowi wydać nawet 3.000-4.000 zł miesięcznie. Płacą za miesiąc z góry lub za pojedyncze spotkania. W ramionach młodych utrzymanek szukają pocieszenia po niepowodzeniach w pracy lub domu. Schadzki odbywają się w hotelach lub wynajętych kawalerkach.

Płatnych kochanek szukają nie tylko żonaci. 28-letni Janusz z Poznania jest sam, bo nie lubi zobowiązań. Zależy mu na dobrym seksie.

"Jestem przystojny, wysportowany, na stanowisku, z klasą. Szukam miłej, zgrabnej i bezpruderyjnej dziewczyny" - pisze. "Bywasz w Poznaniu, czy wolisz żebym przyjeżdżał do ciebie? Nie ma się czego wstydzić. Nawet nie wiesz, ile studentek to robi".

Na początek proponuje spotkania w hotelu i wycieczki podczas weekendów. "Gdy się lepiej poznamy, wynajmę dla ciebie mieszkanie w Łodzi" - obiecuje.

Rajmund z Wrocławia ma 54 lata. Jest notariuszem.

"Mieszkam sam. Nie piję alkoholu i mam wszystkie naturalne zęby" - przedstawia się.

Szuka dziewczyny, która zamieszka z nim na stałe.

"Bez prowadzenia gospodarstwa, przynajmniej na początku" - tłumaczy. "Uprawiam seks bez penetracji, bo miałem poważny wypadek. Jeżdżę na wózku inwalidzkim, ale nie oczekuję opieki".

Proponuje osobny pokój w luksusowym domu, samochód do dyspozycji i miesięczną pensję.

"Nie chodzi mi o płatny seks na jakichś spotkaniach, lecz o prawdziwy sponsorig dla niebogatej dziewczyny" - zaznacza.