- Codziennie zapraszam na gorący posiłek - mówi Marek Skrzymowski z Granicy. - Każdego dnia jest inna zupa. Gotujemy krupnik, grochówkę, fasolową, ogórkową na świeżych kościach.

W piątek w kolejce ustawiły się 72 osoby, a w sobotę - 39.

- Ludzie biorą zupę nawet w wiaderka na zapas. Dajemy też po bochenku chleba - dodaje Skrzymowski. - Jak mają zapas jedzenia w domu, to nie przychodzą tak licznie. Spodziewam się, że dziś znów będzie spora grupa. Niestety, większość tych osób jest pod wpływem alkoholu. Ale naszym zadaniem jest ich karmienie i to robimy.

Trzeźwi mogą iść na obiad na stołówkę przy ulicy Karniszewickiej. Tutaj codziennie posila się 25 osób skierowanych przez opiekę społeczną i 15 starszych pabianiczan.

- Przychodzą regularnie. Mówią, że mają tak małe emerytury, że ten obiad zjedzony u nas ratuje im życie - zauważył pan Marek.

Teraz w noclegowni Granica przy ulicy Granicznej mieszka 26 osób.

- Z Łodzi przywieźli nam dwie nowe osoby - mówi. - Zazwyczaj mieszka u nas 18-19 osób. Z terenu Pabianic nie mamy sygnałów, by aktualnie bezdomni potrzebowali pomocy.