Ludzie przyszli zaprotestować przeciwko podwyżkom opłat za ogrzewanie i ścieki w blokach Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
– Płaciłam za wodę 66 złotych, teraz kosztuje mnie to prawie 80 złotych – żaliła się emerytka.
"Odwołać prezesów ZWiK i ZEC!", "Odwołać podwyżki za ogrzewanie i ścieki!" - głosiły transparenty.
– Zrobić referendum i odwołać prezydenta, Radę Miejską! – krzyczeli ludzie.
"LPR popiera protest" - tablicę z takim hasłem trzymał Marek Chwalewski, były radny miejski. W tłumie byli także Jerzy Binder i Kazimierz Pietrzak, również byli radni miejscy.
Spotkanie prowadził Ryszard Tkacz, przewodniczący komitetu. To on wezwał najpierw zebranych do uczczenia minutą ciszy pamięci osób, które zginęły w pożarze w Kamieniu Pomorskim.
– Zgromadziliśmy się tu dzisiaj, bo prezydent i Rada Miejska nie reagują na nasze protesty – powiedział Tkacz. – Chcieliśmy kontroli w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji oraz Zakładzie Energetyki Cieplnej. Prezydent spotkał się z nami i zapowiedział, że coś zrobi. I przysłał pismo, że nie zrobi nic. Mamy najwyższe stawki za wodę i ścieki w województwie.
Jego wypowiedz przerwała burza oklasków i okrzyki "Złodzieje, złodzieje!".
- Wielu z nas to mieszkańcy bloków spółdzielni – ciągnął Tkacz. – A czy jest tu z nami przedstawiciel spółdzielni?
– Nie!!! - odpowiedział tłum.
- Tak dbają o nasze interesy. Ale nimi zajmiemy się na walnym zgromadzeniu - stwierdził Tkacz.
Prezydent Zbigniew Dychto nie wyszedł do zebranych, bo dziś od rana jest w Warszawie. Pojechał do Ministerstwa Zdrowia w sprawie ratowania naszego szpitala. Do tłumu wyszedł Adam Marczak, sekretarz miasta.
– Prezydent zobowiązał mnie do odebrania petycji – powiedział Marczak.

Protest trwał do godziny 13.20.