Pociski leżały w mule, 60 centymetrów pod dnem rzeki.

- Pracuję na budowach kilka lat, ale takiego przypadku jeszcze nie miałem - mówi operator koparki.

- Kiedy łycha koparki zazgrzytała o coś, pomyśleliśmy, że to porzucone części samochodowe - opowiada Włodzimierz Czekalski, kierownik budowy. - Dopiero kiedy wydobyliśmy to coś na powierzchnię, włos się nam zjeżył.

Natychmiast wezwano na pomoc wojsko. Z Tomaszowa Mazowieckiego przyjechał patrol saperski.

- Z koryta rzeki wydobyto 3 pociski artyleryjskie kalibru 150 mm, jeden granat moździerzowy kalibru 120 mm oraz jedną minę przeciwpancerną - wylicza starszy sierżant sztabowy Tomasz Starzyk, dowódca patrolu. - Amunicja ta nigdy nie była odpalona, to nie były niewybuchy.

Saperzy z Tomaszowa codziennie rozbrajają śmiercionośne pozostałości po II wojnie światowej. W ciągu kilku dni września już 16 razy byli w akcji.

- Ale takiego dużego i takiego kalibru znaleziska jak w Pabianicach nie mieliśmy dawno - przyznaje sierżant Starzyk.

Żołnierze mieli trochę kłopotu ze znalezieniem miejsca, w którym bezpiecznie mogli zniszczyć pociski. Okazało się bowiem, że w całym województwie łódzkim wojsko nie dysponuje poligonem do tego celu. Z kłopotu wybawił ich rolnik z Wymysłowa Francuskiego. Adam Rybak zaoferował swoje pole. Zdążył już zebrać zboże.

- Sprawdziliśmy lokalizację - mówi Marek Tyran z Miejskiego Inspektoratu Obrony Cywilnej. - Pole jest daleko od drogi, do najbliższych zabudowań jest przeszło 500 metrów.

W sobotę rano główną ulicą Pabianic przejechała niezwykła kolumna samochodów. Na czele jechał samochód Straży Miejskiej, za nim gazik i wojskowa ciężarówka z żółtymi tablicami ostrzegającymi przed niewypałami.

- Jechaliśmy przez miasto, bo nie było to niebezpieczne - tłumaczy Tyran.

Na polu żołnierze wykopali głęboki dół, w którym umieścili pociski i ładunek wybuchowy. Podłączyli do niego jeden koniec półkilometrowego przewodu, drugi podłączyli do detonatora. Potem wstrzymano wszelki ruch i przez megafony ostrzeżono przed wybuchem.

Jeden z żołnierzy przekręcił klucz. Rozległ się głuchy huk i w powietrze uniosła się chmura ziemi. Ze stalowych pocisków na polu pozostały tylko małe kawałki metalu i zapach trotylu.