- Ta działka to wszystko co miałam. Dbałam o nią i uprawiałam od dwudziestu lat - żali się pani Janina z Moniuszki 8. - Na wiosnę musiałam wyciąć śliwkę, bo kazali mi się wynieść.

30 lokatorów kamienic i drewniaków przy ul. Moniuszki 8, 10 i 12 dostali ziemię w dzierżawę od miasta. Niektórzy już 50 lat sadzą tu warzywa i kwiaty, zbierają owoce. Z nieużytków zrobili zielony raj. Dla większości to jedyne miejsce, gdzie mogą spędzić urlop. Ogródki były radością także dla ich rodzin.

- Wnuczki spędzają u mnie całe lato. Nie muszą jechać na żadne kolonie. Zresztą córka nie miałaby za co ich wysłać - podkreśla pan Stanisław. - Tutaj mają się gdzie wyszaleć i nic im nie grozi, bo daleko do jezdni. Żaden samochód ich nie przejedzie ani obcy nie skrzywdzi.

2 lata temu dostali wiadomość o likwidacji ogródków i wypowiedzenia umów dzierżawy. Teraz mają nakaz opuszczenia ogródków do końca października.

- Mamy wyciąć drzewa owocowe, rozebrać altany i zrównać wszystko z ziemią - skarży się pan Grzegorz Borowiec.

- Mieszkam tu prawie 50 lat i nie wiem, jak będę żyć bez tej działki. To jest całe moje życie - płacze pani Janina Fokt spod „dziesiątki”.

Władze Pabianic chcą wybudować na tym terenie domy komunalne i nie chcą słyszeć o zmianie planów.

- Dziwię się, że mieszkańcy są zaskoczeni terminem oddania działek. Wiedzieli o nim od dawna. Nikt im nie obiecywał działek na wieczność - tłumaczy Wojciech Janczyk, rzecznik prasowy Urzędu Miasta. - W umowie dzierżawy jest wyraźnie napisane, że działkę trzeba oddać w stanie, w jakim się ją otrzymało. Państwo budowali altany bez pozwoleń. Była to samowola budowlana.

Mieszkańcy dostali propozycję przejęcia działek na Młodzieniaszku, bez gwarancji, że miasto nie zabierze ich za rok czy dwa.

- Nie chcę znów pracować na marne. Tu mogłem wyjść z domu prosto do ogrodu - mówi pan Jan, który porusza się o kulach. - Jestem stary i nie mam już siły jeździć w drugi koniec miasta.

Decyzję o odebraniu działek władze miasta tłumaczą dobrem wszystkich mieszkańców.

- Tu staną domy komunalne. Nie mamy mieszkań, a lista oczekujących jest długa - mówi Marek Błoch, wiceprezydent miasta. - Od pięciu lat miasto nie zbudowało nic nowego, a to jest świetna lokalizacja.

W planach zagospodarowania tego terenu przewidziano budowę domków parterowych, ale zmieniono zdanie. Budując czteropiętrowy blok miasto zapewni mieszkania dla ponad 60 rodzin.

- Ostateczne decyzje co do budowy zapadną do końca roku - mówi Błoch. - Liczymy na fundusze unijne, przeznaczone na budownictwo socjalne. Możemy liczyć nawet na 60-procentowe dofinansowania. Byłaby to bardzo poważna inwestycja za 7-8 milionów zł.