ad

Ze względu na strach mieszkańców Pabianic przed niebezpiecznymi pacjentami, którzy mają trafić do oddziału psychiatrycznego naszego szpitala, kierownictwo szpitala zwołało konferencję prasową. Co można było na niej usłyszeć?

- Dla szpitala ważne jest, że za tych pacjentów lepiej się płaci – tłumaczył dr Jacek Koprowicz, kierownik Pabianickiego Centrum Psychiatrycznego.

Lekarz wyjaśnił, że winne są zasady, jakie ustala Narodowy Fundusz Zdrowia odnośnie pacjentów zwykłego oddziału psychiatrycznego. Na wyleczenie pacjenta ze schizofrenii placówka ma 12 tygodni. Jeśli po tym czasie pacjent nadal jest na oddziale, szpital dostaje coraz mniej pieniędzy. Tego problemu nie ma natomiast z osobami przebywającymi na oddziale psychiatrycznym sądowym - o podstawowym zabezpieczeniu  a taki ma byc w Pabianicach). Czemu?

- Zawsze są te osoby w szpitalu powyżej pół roku, a więc długoterminowo – wyjaśnia kierownik.

Jak informuje Pabianickie Centrum Medyczne, za pacjentów skierowanych przez sądy, NFZ ma nam wypłacić 5 milionów 271 tysięcy 109 zł (kwota całego kontraktu).

Informowaliśmy ostatnio, że do szpitala psychiatrycznego w Pabianicach trafią pacjenci, którzy kogoś pobili, zastraszali bądź okradli. Jak się okazuje, nie tylko. Na oddział o podstawowym zabezpieczeniu, jaki powstanie w naszym szpitalu, mogą trafić nawet mordercy. Dla szpitala to nie nowość.

- Takie osoby bywały u nas już wcześniej – mówi dr Jacek Koprowicz, kierownik PCP. - Mieliśmy pacjenta, który zabił swoją babcię, bo słyszał głosy.

Chory psychicznie, który kogoś zamordował, może trafić do placówki o wysokim zabezpieczeniu. Ale jeśli będzie się dobrze sprawował, przeniosą go do Pabianic. O tym zdecyduje komisja psychiatryczna bądź sąd. Doktor Koprowicz nie widzi jednak powodu do obaw.

- Pacjenci po dopalaczach, tacy „z ulicy”, są bardziej niebezpieczni dla personelu – twierdzi lekarz. - Nie wiemy, czego się po nich spodziewać.

Jacy przestępcy mogą być przywożeni do PCP? 

- Nie istnieje żaden dokument, który wskazuje listę przestępstw, zgodnie z którą pacjenci mają być kwalifikowani do oddziału - informuje Magdalena Góralczyk, rzecznik prasowy łódzkiego NFZ. - Podstawą do objęcia pacjenta opieką na oddziale psychiatrii sądowej są wskazania medyczne określone w rozporządzeniu ministra zdrowia. 

Czyli jakie? Najczęstsze to: schizofrenia, zaburzenia psychiczne spowodowane uszkodzeniem lub dysfunkcją mózgu i chorobą somatyczną, zaburzenia osobowości i zachowania spowodowane chorobą, uszkodzeniem lub dysfunkcją mózgu, a także otępienie oraz uporczywe zaburzenia  urojeniowe.

16 „sądowych” łóżek zmusiło szpital do powiększenia kadry pracowniczej. Na oddziale zawsze będzie co najmniej 10 pracowników. Dojdzie jeden pielęgniarz i jeden terapeuta. Przybędzie też pielęgniarek.

Zadaniem szpitala będzie obserwacja osoby tutaj skierowanej i wydanie opinii dla sądu. Kiedy będzie pozytywna? Gdy pojawi się nadzieja, że po wyjściu pacjent będzie kontynuował leczenie.

- Celem oddziału jest integracja pacjentów sądowo-psychiatrycznych ze społeczeństwem – mówi Dorota Jędrzejczyk-Okońska, wiceprezes zarządu szpitala.

Na czym miałaby polegać integracja? W praktyce, nie wiadomo. Nie będzie wychodzenia z oddziału na miasto pod nadzorem. Terapia będzie polegać m.in. na wspólnym oglądaniu filmów czy wychodzeniu do ogrodu.

Komisja lekarzy psychiatrów przydzieliła szpitalowi już 7 pacjentów. Pojawią się na oddziale w najbliższym czasie. Będą to osoby z naszego regionu, tak by mogły być w stałym kontakcie z bliskimi.