Po godz. 10.00 czterech przedstawicieli fundacji przyjechało do pabianickiego schroniska. Przyjechali, by zabrać psa. Godzinę później dojechał do nich weterynarz, współpracujący z fundacją. Lekarz uśpił psa, by przewieźć go do Łodzi. Podał mu dwie dawki leku. Za pierwszym razem zadziałał lek uspokajający, ale pies nie usnął. Lekarz podał więc drugą dawkę. 

Amstaff przebywał w naszym schronisku 14 dni. Przywieziono go  z ul. Zamkowej, po tym, jak znaleziono go w mieszkaniu ze szczątkami właścicielki. Prawdopodobnie pies przez 4 miesiące był w zamknięciu i żywił się ciałem zmarłej kobietyi. Pisaliśmy o tym tutaj: http://www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/nasze-sprawy/pies-zjadl-wlascicielke.html

Teraz pies trafi pod opiekę fundacji. Będzie go obserwował behawiorysta i psi psycholog. Jak długo to potrwa?

- Trudno powiedzieć. Zostanie u nas tak długo, jak będzie potrzeba. U każdego psa będzie to inny czas - mówi przedstawicielka fundacji.  

Pies będzie przebywał w odosobnieniu. Ma się wyciszyć po stresujących przeżyciach. W schronisku przychodziło go oglądać mnóstwo osób. 

Jeśli Biały dostanie pozytywną ocenę behawiorysty i psychologa, trafi do adopcji. 

- Jestem pewna, że tak będzie. To jest spokojny pies. Nie ma w nim agresji. Spał ze swoją panią w łóżku - zapewnia kobieta. 

W naszym schronisku przebywają jeszcze 4 inne amstaffy, ale nimi fundacja się nie zainteresowała.