ad
Na łące staną dwa wiatraki. Prąd popłynie do elektrowni.
- Prowadziłem rozmowy o podpisaniu umowy na dostarczanie ekologicznego prądu - wyjaśnia Okruszek. - Elektrownia ją podpisze, bo przepisy Unii Europejskiej zobowiązują duże elektrownie do korzystania z odnawialnych źródeł energii.
Na trzyhektarowej działce Okruszka staną dwa wiatraki, ale przedsiębiorca chciałby, by w przyszłosci było ich więcej. Miejsca jest na sześć. Prąd popłynie w przyszłym roku.
- Trzeba było włożyć w to sporo grosza - mówi 33-letni inżynier włókiennik po łodzkiej politechnice. - Ale po pięciu latach zacznę zarabiać.
Na pomysł elektrowni wiatrowej Jarosław Okruszek wpadł przed siedmioma laty, kiedy stawiał dom. Chciał mieć własny prąd. Ale wtedy zaniechał budowy. Rok temu przeglądając ogłoszenia w gazetach, trafił na anons o sprzedaży wiatraków.
W budowę elektrowni Okruszek włożył już sporo gotówki. Pieniądze zarobił w hurtowni przędzy, którą wraz z ojcem prowadzi w Dłutowie.
Spółkę nazwał Wind (wiatr). Nie wziął kredytów ani dotacji z funduszu ochrony środowiska.
- Za dużo biurokracji jest z tymi funduszami - uważa. - Miałem kłopoty z urzędnikami, którzy nie chcieli dać zezwolenia na stawianie wiatraków.
Urzędnicy ze Starostwa w Pabianicach nie dali mu zgody na budowę. Stwierdzili, że działce Okruszka będą stawiane obiekty kubaturowe, a to miejsce nie jest do tego przeznaczone. Dopiero wojewoda wydał zgodę na budowę elektrowni.
- To będzie pierwsza elektrownia wiatrowa w powiecie pabianickim - mówi z dumą Okruszek.
Dwa wiatraki kupił w Danii. Kosztowały po 15.000 euro. Dokupił stację transformatorową, położył kilkaset metrów kabli, postawił słupy, w ziemi wykopał dwie potężne dziury (ponad 100 metrów sześciennych każda). Wlał w nie po 100 ton betonu. Tak powstały fundamenty, na których wkrótce wyrosną stalowe wieże. Każda ma 2 metry średnicy i 21 metrów wysokości. Ich ściany są grube na centymetr. Wiatrak od ziemi do końca skrzydła będzie miał 29,5 metra. Na szczycie wież specjaliści zamontują skrzydła i generatory prądu.
- Każdy wiatrak ma dwa generatory o mocy 20 i 80 kW - wyjaśnia Okruszek.– To który bedzie pracować zależeć będzie od siły wiatru.
Choć nie robił specjalistycznych badań, Okruszek nie obawia się o wiatr.
- Przed wojną w tej okolicy stał wiatrak, który meł zboże - wyjaśnia.
Nad bezpieczeństwem elektrowni będzie czuwał komputer. Gdy powieje silny wiatr i skrzydła osiągną prędkość 34 obroty na minutę, a generator wytwarzający prąd nie będzie mógł sprostac sile wiatru, komputer zatrzyma skrzydła i odwróci śmigła tak, żeby nie napierał na nie wiatr.
– Mieszkam przy kościele w Dłutowie. Z okna domu widać będzie wiatraki – mówi Okruszek. – Będę przez okno doglądać czy interes się kręci.