Od pierwszej wyprawy załoga powiększyła się. To będzie już drugi wyjazd ekipy z Pabianic na charytatywny rajd. Teraz pojadą do Hiszpanii. Do Loret de Mar będą musieli przejechać blisko 2.500 km.

- Koledzy zazdrościli nam, jak opowiadaliśmy o wyprawie do Norwegii - mówi Sebastian Staniaszek.

W tym roku postanowili więc jechać na dwa samochody. Będzie skoda, która w poprzednie wakacje dojechała do norweskiego przylądka Nordkapp i z powrotem. Drugi samochód będzie przygotowywał Sebastian.

- Mój tata strasznie się nakręcił na ten wyjazd, kiedy mu opowiadałem o zeszłorocznych przygodach - mówi.

Wspólnie zdecydowali więc, że pojadą na dwa auta.

- Tata podpowiedział mi, żeby rozejrzeć się za wołgą. Na początku chciałem kupić tarpana Honker, ale nie spełniał wymagań rajdu. Szukaliśmy też żuków - opowiada.

W końcu stanęło na wołdze GAZ 21. Przyjedzie do Pabianic aż z Ukrainy.

- Czekam na nią już 3 tygodnie i jestem bardzo zestresowany, bo nie wiem, czy dotrze - dodaje Sebastian.

Razem z nim 51-letnią wołgą pojadą Michał Malaczyński i tata, Dariusz Staniaszek.

- Co ciekawe, samochód ma tyle samo lat, co tata - uśmiecha się Sebastian.

Drugim samochodem pojadą: Krystian Witczak, Dawid Pietrasiak i Renata Włodarczyk. Będzie to czerwona skoda 120L. Po ubiegłorocznej wyprawie wymaga kilku napraw.

- Na pewno trzeba wymienić opony na nowe, oryginalne. Zrobimy też kapitalny remont silnika, będzie nowy układ chłodzenia, zawieszenie i postaram się zamontować szyberdach - wylicza Krystian.

Pabianiczanie wyruszą w drogę 13 września. Tradycyjnie wystartują z Katowic.

Złombol to rajd charytatywny. Jego uczestnicy muszą kupić samochód z epoki PRL-u (za maksymalnie 1.000 zł) i wyremontować go. Poza tym, każdy z uczestników opłaca wpisowe, pokrywa koszty noclegu i wyżywienia, paliwa. W ubiegłym roku wyprawa kosztowała ich 2.500 zł na osobę.

- Tyle samo wydalibyśmy na wyjazd wakacyjny. Z tym, że nad morze możemy jeździć przez resztę życia, a nie wiadomo, ile jeszcze odbędzie się Złomboli - dodaje Sebastian. - Póki będą organizowane, to będziemy na nie jeździć. Dla nas to dużo lepszy wypoczynek.

Każda załoga musi też znaleźć darczyńców, którzy wpłacą w sumie 1.000 zł na wskazany dom dziecka. Swoją pomoc już zadeklarowali: Skoda Bednarek, Dastan, Ogrody EverGreen, Gastol Meble.

Do Hiszpanii pabianiczanie mają dojechać w pięć dni. W drodze powrotnej planują spędzić 2 tygodnie. Chcą odwiedzić Balaton, słynne kasyno w Monako, gdzie metę miały dwa pierwsze rajdy, Wenecję, Lazurowe Wybrzeże, Porto i Barcelonę.

- Plany są ambitne, ale wszystko zależy od tego, czy samochody wytrzymają - dodaje Sebastian.

Nauczeni doświadczeniami z poprzedniego rajdu, załogi trochę inaczej zaplanują zaopatrzenie na wyjazd.

- Na pewno weźmiemy mniej jedzenia. Wtedy trochę przesadziliśmy. Prawie połowa wróciła z nami do Pabianic - mówi Krystian.

- Norwegia była droga i trudno tam o zakupy na trasie. Dlatego wzięliśmy tyle prowiantu. Teraz raczej będziemy stołować się w lokalnych knajpkach - mówi Sebastian.