Trzy wozy straży pożarnej pojechały na ulicę Poprzeczną. Jedna z lokatorek zgłosiła, że z mieszkania Aleksandry G. wydobywa się dym. 

Na szczęście pożar okazał się niegroźny. Strażakom wystarczyło kilka minut, by ugasić płonące szmaty. 

To nie pierwsze takie zdarzenie w tym miejscu. W lutym Ola G. także spowodowała tam pożar. Sąsiedzi byli wściekli.

- Wyszła z kamienicy i się śmiała - opowiadał po pożarze mężczyzna, który 50 lat mieszka w tej kamienicy. - Dobrze, że sąsiadka akurat wyszła z psem na spacer, zauważyła ogień i zadzwoniła po straż. Inaczej wszyscy byśmy się spalili.

Ola mieszka na poddaszu. Dach budynku jest drewniany. Gdyby nie szybka interwencja mieszkańców, mogłoby dojść do tragedii.

- Strach jest tu mieszkać. Powtarza nam, że kiedyś nas spali - opowiada sąsiadka.

- To wariatka - dorzuca ktoś inny. - Dlaczego policja ją ciągle wypuszcza? Czemu jej nie leczą? Jest uzależniona. Ciągle chodzi naćpana.

Mieszkańcy modlą się, by uciążliwa sąsiadka zniknęła z ich życia. Pisali w tej sprawie do prezydenta Zbigniewa Dychty, teraz o pomoc proszą Grzegorza Mackiewicza.

- Wysyłaliśmy też pisma na Warzywną i do ROM-u. Ale nic to nie dało - mówi sąsiad. - Na pamięć znam już numer do ROM-u, bo ciągle prosimy o interwencję. 

Od lutego nic się nie zmieniło. Aleksandra G. nadal mieszka na poddaszu wielkiej kamienicy. 

 

O pożarze, jaki wybuchł w kamienicy na Poprzecznej w lutym, pisaliśmy tutaj: http://www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/krotko/kamienica-w-ogniu-2.html