Ogrodniczka z Ksawerowa przeżywa dramat: sto tysięcy tulipanów będzie musiała wyrzucić na kompost.

- To dlatego, że pozamykały się kwiaciarnie, na rynkach też nie wolno handlować. Nie mam odbiorców – tłumaczy pani Krystyna.

Od ponad 30 lat Krystyna Kaźmierczak z mężem i dziećmi prowadzi gospodarstwo ogrodnicze w Ksawerowie przy ulicy... Tulipanowej.
- Było różnie, ale nigdy aż tak źle jak teraz – mówi 53-letnia ogrodniczka. - Patrzę na kwiaty i serce mi się kraje. Sto tysięcy tulipanów ma pójść na kompost.

Jej historia pokazana w internecie poruszyła serca Polaków. Po kwiaty przyjeżdżają do Ksawerowa ludzie z różnych stron naszego województwa. Dzwonią nawet ze Śląska, z wyrazami wsparcia i otuchy – opowiada. - Ktoś powie, że kwiatek w czasach epidemii, po co to komu. A może kwiatek komuś poprawi nastrój, rozjaśni ponury dzień?

Wcześniej rodzina z Ksawerowa hodowała pod folią gerbery. Kiedy zmieniła się moda na kwiaty i można było rozejrzeć się po zachodnich rynkach, sprowadzili z Holandii cebulki tulipanów.

- Są bardziej wytrwałe niż te hodowane przez nasze babcie w przydomowych ogródkach – zapewnia pani Krystyna. - Mają też przeróżne kolory i kształty.


Pani Krystyna przy tulipanach uwijała się od rana do nocy. Miały rozkwitnąć przed Wielkanocą, by ozdobić nasze domy. Plany pokrzyżowała epidemia. Teraz pani Krystyna uwija się przy cięciu kwiatów. Wynosi je do chłodni. Nie ma gdzie sprzedać. Giełda kwiatów nie pracuje. Kwiaciarnie są zamknięte

- Śledziłam codziennie posiedzenia rządu. Uważam, że kiedy dochodzi do takiego kryzysu, nasze władze powinny zrobić wszystko, by ratować rodzimych producentów. Tymczasem otwarte są wielkie sklepy, markety budowlane, a zwijają się ryneczki, na których sprzedają mali producenci. Muszę zapłacić za prąd, wodę i jeszcze z czegoś żyć - mówi.

Pani Krystyna nie chce czekać na tarczę antykryzysową. Postanowiła sama o siebie zadbać. Syn napisał w internecie o ich sytuacji.

Kwiaty można kupić w Ksawerowie, ul. Tulipanowa 7.  25 tulipanów kosztuje 20-25 zł.