Zajęcia prowadzi Anastazja Bakhtyukova. Tancerka ma 21 lat, a już jest magistrem tańca. Najpierw skończyła 6-letnią szkołę baletową w Odessie na Ukrainie. Później studiowała pedagogikę tańca w Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi.

W Pabianicach pracuje pierwszy rok. W MOK-u prowadzi trzy grupy. Najmłodsza to 3-4-latki. Jest w niej 8 osób. Najbardziej zaangażowana jest grupa średnia. Tutaj tańczy 20 dziewczynek w wieku od 5 do 6,5 lat. W najstarszej jest 8 osób od 6. do 7. roku życia.

- Zgłosił się jeden chłopiec, ale gdy zobaczył, że jest tak duża przewaga dziewcząt, przestał przychodzić. W tańcu zawsze brakuje partnerów, więc każdy jest na wagę złota – mówi nauczycielka.

Trening na tym etapie to zabawa i zapoznanie z tańcem. Na początku jest rozciąganie. Większość dziewczynek robi szpagat, inne ćwiczą, aby zrobić go w przyszłości. W młodszej grupie jest dużo zabawy.

- Nasza ulubiona to „Śpiąca królewna” - mówi 3-letnia Marcelina Koleck. - Ale bawimy się też w chowanie pod parasolem.

Starsze dziewczynki uczą się kroków, ćwicząc po przekątnych. Najbardziej lubiane są ćwiczenia przy drążku. Wtedy małe gwiazdy stoją przed lustrem.

- Mamy piękne sukieneczki i czujemy się jak w bajce – mówi Nina Włodarczyk.

W najstarszej grupie są skoki, praca rąk i elementy choreografii. Taniec kształtuje postawę. Dziewczynki mają wciągnięty brzuch, trzymają do góry brodę i odkrywają klatkę piersiową. Chodzą prosto i z gracją.

- Nie będą miały w przyszłości wad postawy. Poza tym potrafią pięknie się ukłonić. Jak wchodzą do sali, od razu włącza się w nich samokontrola i stoją prawidłowo – opowiada Anastazja Bakhtyukova.

- Wydaje mi się, że moje dziecko ma potencjał. W domu często tańczy, ma poczucie rytmu, do tego dużo energii, którą musi gdzieś wyrzucić. Cieszę się, że wybrała akurat balet. To taki wdzięczny taniec – mówi Magdalena Zajdel, mama 5-letniej Nadii.

Od września na lekcje tańca chodzi Nina Włodarczyk. Dziewczynka ma 3 lata, a już jest bardzo giętka. Do tańca zachęciła koleżankę z przedszkola.

- Wydaje mi się, że jej podoba się nie tylko to, że tańczy, ale też ta cała otoczka. Na co dzień nie chodzi się w takich ślicznych spódniczkach czy delikatnych bucikach – mówi Agnieszka Latkowska, mama Oliwki.

Dziewczynki trenują we własnych strojach. Muszą mieć odpowiednie do baletu obuwie. Baletki to lekkie buciki. Wybierają kolor biały lub różowy. Większość dziewczynek ma w tym kolorze również cały strój, czyli body i spódniczkę. Na występy dostają jednakowe stroje.

- Nie ćwiczymy jeszcze choreografii, więc pokazy, które organizujemy, są przeznaczone przede wszyskim dla rodziców. Starsza grupa zaczyna się już powoli pokazywać na scenie przy okazji imprez organizowanych przez MOK – mówi nauczycielka.

- W domu widzimy tylko wycinek tego, co dzieci robią na zajęciach. Córka chętnie ćwiczy. Chciałabym zobaczyć ją w jakimś układzie choreograficznym – mówi Magdalena Kolcek, mama 5-letniej Marceliny.

Zajęcia baletowe odbywają się we wtorki i i czwartki między 17.00 a 19.00. W tym czasie po sobie do sali wchodzą trzy grupy, począwszy od najmłodszej. Trwają ok. 35-40 minut.