Były to drugie w historii mistrzostwa świata. Na starcie w zabrzańskim klubie ReShape stanęło 16 zawodników.

- Byli Francuzi, Czesi, Rumuni i Polacy – mówi Adam Olkusz. – Konkurencja była mocna.

Był to bieg 48-godzinny. Wygrywał ten, który w ciągu dwóch dób pokonał na bieżni jak najdłuższy dystans.

- Śmiało mogę powiedzieć, że był to mój debiut w takiej imprezie – przyznaje pabianiczanin. – Nie przygotowywałem się do niej jakoś specjalnie. Zwykły trening biegowy, cztery razy w tygodniu.

Przygotowania do mistrzostw nie odbiegały więc od tego, co nasz biegacz robi na co dzień. Plany treningu na bieżni pokrzyżowała pandemia, bowiem większość klubów fitness zamknięto ze względów sanitarnych. Okazało się, że nie było to dla pana Adama wielką przeszkodą.

- W ciągu 48 godzin pokonałem 337 kilometrów i 700 metrów, co pozwoliło mi zostać wicemistrzem świata – mówi dumnie. – Ponieważ byłem najwyżej sklasyfikowanym Polakiem, zostałem także mistrzem Polski.

Wygrał Francuz Christian Mauduit, który przebiegł 366 kilometrów i 750 metrów. Wyprzedził Olkusza o 29 kilometrów. Trzeci był Michał Koziarski, który pokonał dystans o 7,5 km krótszy niż pabianiczanin.

Dla naszego wicemistrza świata to ostatni start w sezonie. Teraz wykorzysta wolny czas na leczenie drobnych urazów i...

- Niebawem wznawiam przygotowania do nowego sezonu – zaznacza.

Życzymy, by nadchodzący sezon był równie owocny!