To bieg koleżeński. Tutaj nie liczą się wyniki, a dobra zabawa. Wystartowało 130 osób. Można było biec lub iść z kijkami nordic walking. Ten drugi rodzaj rekreacji wybrała zdecydowana większość. Biegacze mieli do pokonania 11 kilometrów. Ci, którzy szli z kijami, musieli przejść 7 kilometrów. Pierwszy przybiegł Artur Bistuła, a za nim Piotr Pazdej.

- Było trochę ślisko. Raz się przewróciłem, ale nic mi się nie stało. Biegłem dalej – mówił Bistuła.

Z kijami jako pierwsi pojawili się na mecie: Katarzyna Kolasa, Marek Kosecki Piotr Możyszek.

Na parkingu rozpalono ognisko, przy którym można było się ogrzać i porozmawiać o pasji. Była gorąca herbata i nie tylko. Do tego serwowano żurek z kiełbasą.

- To przedbieg przygotowawczy do Półmaratonu Pabianickiego. Bieg już za kilka tygodni – mówili organizatorzy.

W Biegu Walentynkowym nie ma nagród dla zwycięzców. Wśród uczestników rozlosowano drobne upominki.