Na koncie 30-letniego Filipczaka było siedem stoczonych walk, z czego pięć wygrał. Bardziej doświadczony był pochodzący z Białegostoku rywal, który miał za sobą 16 pojedynków, w tym dziewięć zwycięskich. Nasz „Fifek” mógł się pochwalić dwoma wygranymi przed czasem, zaś Kalenik zwyciężał w ten sposób czterokrotnie. Filipczak był od przeciwnika dwa lata młodszy i sześć centymetrów wyższy.

Pabianiczanin mocno ruszył na rywala. „Będzie ostra bijatyka” – przewidywali komentatorzy Polsatu. Po jednym z uderzeń Kalenika pękł łuk brwiowy Filipczaka. W drugiej minucie zaczął krwawić Kalenik. Filipczak był aktywniejszy, zadawał więcej ciosów, lecz przeciwnik mocno stał na nogach.

20 sekund przed końcem pierwszej rundy Kalenik sprowadził pabianiczanina do parteru, lecz niewiele wskórał. „Pięć minut absolutnej rzeźni” – podsumował pierwszą rundę komentator Polsatu.

W drugiej odsłonie pabianiczanin popisał się czystym ciosem w szczękę i kilkoma uderzeniami kolanem, które jednak nie zrobiły większego wrażenia na Kaleniku. Wojownik z Białegostoku okazał się prawdziwym twardzielem. Po dwóch minutach Kalenik znów sprowadził Filipczaka do parteru. Pabianiczanin usiłował się wyswobodzić z mocnego uścisku przeciwnika, lecz nie udało się do końca drugiej rundy. Obaj zawodnicy byli zalani krwią i potwornie zmęczeni.

W trzeciej rundzie Filipczak trafiał rywala sierpowymi i prostymi, jednak zmordowany białostocczanin nie dał się pokonać przed czasem. „Niebywała odporność Kalenika na ciosy” – zauważyli komentatorzy Polsatu.

Sędziowie byli jednomyślni: ogłosili zwycięstwo Filipczaka.

W formule semi-pro walczył też znany z pabianickiej gali Real Fight Michał Malinowski. W kategorii 93 kg jednogłośną decyzją sędziów pokonał Dawida Grynia.