Wyruszył w czwartek o 11.00 sprzed siedziby firmy PSB Sunbud, sponsora Krzysztofa Jarzębskiego. Padał deszcz i wiał wiatr. Pogoda nie sprzyjała aż do 18.00.

- Później było już lepiej – opowiada Jarzębski. – Jednak jechałem prawie cały czas pod górę. Nie mogę powiedzieć, że było łatwo.

Krzysztof Jarzębski wjechał do Pabianic w piątek o 12.30. Cała podróż zajęła mu ponad 25 godzin. 500 kilometrów padło jednak trochę wcześniej. Przez całą drogę asekurowała go policja. Dzięki temu nie stał w korkach, ani na światłach.

Z niepełnosprawnym sportowcem pojechał samochód, w którym byli dwaj trenerzy: Temistokles Teresiewicz i Robert Karpiński oraz Wojciech Jędraszek, sponsor.

- Hasło było ogólne: 500 kilometrów w 24 godziny. Nie chodziło o to, czy uda się przejechać, tylko o to, czy uda się pokonać kolejną barierę. I się udało – cieszy się Jędraszek.

Kiedy nasz sportowiec przejeżdżał przez miasta i wsie, ludzie do niego machali i pozdrawiali go. W Uniejowie władze miasta wręczyły mu miecz.

- Dali mu go za rycerskość – stwierdził Temistokles Teresiewicz.

Przystanków było kilka. Gdy padał deszcz, Jarzębski musiał się przebierać. Co jakiś czas jadł. Zabrał ze sobą batony i kilka litrów mleka w proszku.

Chwil zwątpienia nie było.

- Nie mogłem nie dotrzymać danego pabianiczanom słowa. Chociaż w pewnym momencie zapytałem: Gdzie są te Pabianice? – opowiada Jarzębski.

Na metę wjechał bardzo zmęczony. Rower spisał się dobrze. Na trasie sportowiec miał jedną niewielką awarię, z którą ekipa łatwo dała sobie radę.

Powitały go władze miasta i powiatu. Zbigniew Dychto wręczył sportowcowi bluzę sportową. Wśród oczekujących na Krzysztofa Jarzębskiego była młodzież z Zespołu Szkół nr 2. Dopingowała sportowca przez całą podróż. Pożegnał go i powitał Wiesław Krawczyk, kolarz.

- Jestem pełen podziwu – mówił.

Krzysztof Jarzębski zamierza zrobić dwudniową przerwę w treningach.

- Zrobiłem robotę, jestem sportowcem. Przymierzam się do następnego wyczynu, ale najpierw muszę odpocząć – stwierdził.

Jaki będzie kolejny rekord Jarzębskiego i kiedy będzie go bił, na razie nie zdradza.