ad

- Był wspaniałym człowiekiem i wielkim kolarzem - wspomina przyjaciela Wiesław Piątkowski.

Pawłowski urodził się w Bychlewie w 1939 roku. Zapisał się do Ludowego Klubu Sportowego Pawlikowiczanka w 1957 roku. W sześćdziesiątych latach był jednym z najlepszych kolarzy w Polsce.

- To był świetny szosowiec i etapowiec - wspomina kolegę kolarz Jan Kudra, legenda polskiego kolarstwa. - Pamiętam jak uciekł w Belgii i samotnie wygrał ostatni etat wyścigu wokół Belgii. Niezrównany był też w wyścigu wokół Anglii. Był w czołówce polskiego kolarstwa.

Kariera Pawłowskiego przypadła na początek popularności kolarstwa w Polsce. Pawłowski i Kudra z sukcesami ścigali się w Kanadzie, Maroku, Belgii, Holandii. Był drugi w 20. edycja wyścigu kolarskiego Tour de Pologne w 1963. Rywalizację rozpoczęło 90 kolarzy, a ukończyło 43. Łączna długość wyścigu – 1.482 km. Pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej zajął Stanisław Gazda (Start), drugie Stanisław Pawłowski (LZS). Rok później był czwarty.

- Choć był znany w międzynarodowym świecie kolarskim, to nigdy nie wystawiono go w wyścigu pokoju. To było jego takie niespełnione marzenie - dodaje Kudra. - Ale to on rozsławił LKS Pawlikowiczankę. Dzięki temu, że on w sześćdziesiątych latach miał ogromne sukcesy, dziś z tego klubu mamy takich świetnych kolarzy jak Bogusia Matusiak i Krzysztof Jeżowski. Był serdecznym przyjacielem. Można było na nim zawsze polegać. Nawet podczas wyścigu można było liczyć na jego pomoc.

Pogrzeb w poniedziałek o godz. 14.00 na cmentarzu w Pabianicach.