Trzon ekipy ze stolicy stanowili zawodnicy zaprawieni w drugoligowych bojach. Za podopiecznymi Pawła Malinowskiego przemawiał także atut własnej hali. Nasi jednak rozpoczęli dobrze – jeden z dwóch osobistych wykorzystał nasz wielkolud Krystian Małoń, zaś dwie celne „trójki” dołożył Jakub Borowski. Po dwóch minutach gospodarze przegrywali 4:7. Gdy w połowie pierwszej kwarty Borowski znów trafił za trzy, było 11:10 dla Ochoty. Potem gospodarze stopniowo zaczęli nam „odjeżdżać”, a ich kanonadę na chwilę przerwali Adam Jurga i Szymon Gralewski.

W drugiej kwarcie kibice na parkiecie oglądali dość wyrównany pojedynek – u nas skutecznością błysnął Krystian Mik. Do przerwy gospodarze wygrywali różnicą 13 punktów (38:25).

Po przerwie rzadko potrafiliśmy trafić do kosza. Na dodatek kulała skuteczność rzutów osobistych. Przed ostatnią kwartą miejscowi mieli już 17 punktów zapasu (57:40). Trochę poprawiliśmy skuteczność i na pięć minut przed końcem przewaga Ochoty stopniała do 9 punktów (60:51). Zaczęła się tlić nadzieja na emocjonującą końcówkę. Niestety, trafialiśmy tylko z linii rzutów wolnych, pudłując z akcji. Miejscowi poczęstowali nas dwiema „trójkami” i wygrali mecz różnicą 22 punktów.

PKK’99: Borowski 18, Mik 14, Jurga 6, Szymański 4, Fabiszewski 3, Szczerkowski 2, Wardziński 2, Orłowski 1, Gralewski 1, Sauter, Kowalewski.