Pierwszy zespół z Lublina gra w ekstraklasie. W sobotę zagrało dwóch zawodników z szerokiej kadry: Bartłomiej Pelczar i Tymoteusz Pszczoła. Ale to nie oni byli wiodącymi postaciami Startu II. To ligowi wyjadacze w osobach Adama Myśliwca, Karola Obarka, Krzysztofa Wąsowicza, czy Mateusza Wiśniewskiego stanowili o sile gospodarzy.

Z naszych jedynie Jakub Borowski dotrzymywał kroku rywalom. I po jego rzucie prowadziliśmy 2:0 – jedyny raz w tym meczu. Gospodarze „odjechali” nam bardzo szybko, już w 6. minucie było 19:6 dla Startu. Gdy gracz z Lublina trafił za trzy punkty, gospodarze wyszli na prowadzenie 20 punktami (29:9). Była wówczas… 9. minuta meczu. Potem Start gnębił nas „trójkami”, zaś my odpowiedzieliśmy tylko raz – „trójką” Sebastiana Szymańskiego. Jeszcze przed przerwą lublinianie doprowadzili do 30 punktów przewagi (51:20).

Po zmianie stron dwa razy zza linii 6,75 m trafił Borowski, raz Aleksander Fabiszewski. Nie ma co ukrywać, dostaliśmy surową lekcję męskiego basketu. Nasi koszykarze to twardzi faceci i nie będą płakać nad rozlanym mlekiem, czytaj: wysoką porażką. Pozostaje nam wierzyć, że szybko wyciągniemy z niej właściwe wnioski.

ZEC PKK’99: Borowski 16, Fabiszewski 9, Sil 8, Orłowski 7, Szymański 5, Mik 4, Zawadzki 2, Wardziński 2, Szczerkowski, Grabowski, Sauter, Małoń.

ZEC PKK’99 jest 7. (3 pkt, kosze: 148-176). W niedzielę o godz. 15.00 gra u siebie z Żubrami Białystok.