Dejworek to sportowiec zapamiętany w Polsce z mistrzowskiego składu  drużyny koszykówki Resovi Rzeszów (1972). W wakacje wraz z synami odwiedził Zespół Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Widzewie oraz swojego nauczyciela i trenera Włodzimierza Ziółkowskiego, obecnie dziekana Wydziału Pedagogiki i Promocji Zdrowia Wyższej  Szkoły Informatyki i Umiejętności w Łodzi.

Jak wynika ze wspomnień nauczyciela i ucznia, kariera sportowa Poldka zaczęła się w Technikum Mechanizacji  Rolnictwa w Widzewie. Szkolna drużyna koszykówki, uczestnicząc w eliminacjach do Mistrzostw Polski Szkół Rolniczych, należała do ścisłej czołówki krajowej, a w roku 1971 zdobyła wicemistrzostwo Polski. Wtedy na Poldka (dwumetrowy i leworęki zawodnik) zaczęli zwracać uwagę trenerzy najlepszych drużyn pierwszoligowych w kraju. Po zdaniu przez Poldka matury zabiegały o niego dwa kluby: ŁKS Łódź i Resovia. Wybór padł na Resovię, gdyż ten klub oferował mu miejsce na studiach Uniwersytetu Rzeszowskiego.

W Rzeszowie trafił pod opiekę prof. Kazimierza Obodyńskiego, kolegę ze studiów Włodzimierza Ziółkowskiego, a opiekę sportową przejął nad nim Mieczysław Raba. Wtedy właśnie Resovia zdobyła mistrzostwo Polski, a Leopold Dejworek powołany został do kadry narodowej juniorów.

Kolejnym jego klubem było Zagłębie Sosnowiec. Po zawarciu związku małżeńskiego wraz z rodziną wyjechał do Niemiec, gdzie mieszka z żoną i trzema synami – każdy wyższy od niego.

Karierę sportową zakończył w klubie Sportverein Oberelchingen 1930, jako tzw. grający trener.

Obecnie zajmuje się fizjoterapią i zasmakował także w badaniach naukowych.

A jak Poldek zapamiętał szkołę? Z niekłamanym wzruszeniem oprowadzał już dorosłych synów po budynku obecnego, pięknie wyremontowanego Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Widzewie. Wspominał czas, kiedy ze względu na wzrost nie mieścił się w ławce. Wówczas w warsztacie stolarskim, który był elementem edukacji szkolnej w pionie mechanizacji rolnictwa, z pomocą opiekuna stolarni pana Chruściela wykonał podstawki pod nogi szkolnej ławki, dzięki czemu mógł wygodnie siedzieć podczas lekcji.

Z uśmiechem Włodzimierz Ziółkowski wspominał czas, kiedy w internacie, gdzie łóżka miały standardową długość, Poldek został zapamiętany z nogami wystającymi poza materac. Na tych wystających kończynach dowcipni koledzy zawieszali rozmaite przedmioty.

W pamięci Leopolda utkwiły też rzodkiewki serwowane zimą w stołówce szkolnej, co było wtedy niezwykłym rarytasem. Produkowane w przyszkolnym gospodarstwie cieszyły uczniów w porze roku, kiedy w sklepach nie było jeszcze nowalijek.

Do dziś pan Leopold pamięta wszystkich nauczycieli: wychowawczynię klasy Annę Grodecką, Stanisława Madeja, Brunona Herudaya, wychowawców internatu, polonistę Kazimierza Stańskiego, nauczycieli zawodu, a także pracowników administracji.

Zauważył, że nauczyciele mieli bardzo ważną cechę – oprócz własnego przedmiotu widzieli także ucznia jako człowieka, którego trzeba właściwie ukształtować.

Pamięta, że szkoła tętniła życiem także po lekcjach. Działały wtedy liczne sekcje sportowe, jak: koszykówka, siatkówka, lekkoatletyka, podnoszenie ciężarów, sekcja jeździecka, żeglarska, a później zespół tańca nowoczesnego 7 COMA 7, koła naukowe i koła zainteresowań.

Dewizą szkoły było wyszukiwanie talentów w różnych dziedzinach i pomoc w ich rozwoju, dzięki temu wśród absolwentów są słynni ludzie w różnych obszarach działalności, szczególnie sportowcy, wśród których zdecydowanie najlepszym był Leopold Dejworek.

Synowie byli pozytywnie zaskoczeni szkołą, do której kiedyś chodził ojciec oraz atmosferą spotkania.

Sam gość honorowy podkreślał wyjątkową dla niego atmosferę niedzielnej wizyty i w szczególny sposób podziękował swojemu mentorowi Włodzimierzowi Ziółkowskiemu oraz wszystkim obecnym podczas spotkania.

Wizyta nie byłaby możliwa bez życzliwości obecnego dyrektora szkoły Arkadiusza Bieleckiego.