Szkoda, że przed meczem nikt z władz Włókniarza nie pomyślał o tym, by uczcić minutą ciszy pamięć zmarłego niedawno Dariusza Perydzyńskiego. Członkowie zarządu „zielonych” pamięć mają wyraźnie wybiórczą – szczycą się tym, że ich klub grał kiedyś w drugiej lidze, może nawet pamiętają kiedy, ale kto grał w ich drużynie, już chyba nie bardzo... A Perydzyński to jeden z niewielu wychowanków pabianickich klubów, który dostąpił zaszczytu gry w ekstraklasie.

Już po pół minuty mógł paść gol, po tym jak Piotr Maślakiewicz fatalnie zagrywał piłkę do tyłu. Przejął ją Piotr Szynka, lecz posłał futbolówkę wysoko nad bramką. Od początku przeważało PTC, ale nie potrafiło wypracować dogodnej sytuacji: raz za głęboko zagrywał Dawid Kaźmierczak, Jacek Hiler był dwukrotnie blokowany przez obrońców, a mocny strzał Szymona Ziółkowskiego poszybował obok bramki. Po kwadransie do głosu doszli gospodarze, dwukrotnie strzelał Damian Madaj. Za pierwszym razem piłkę chwycił Adam Wilczyński, za drugim napastnik „zielonych” spudłował. Z daleka szczęścia próbował Marcin Olejnik, lecz niecelnie.

W 19. minucie dalekie podanie za linię obrony wykonał Mateusz Kling, do piłki doszedł Szynka i ze stoickim spokojem obok Damiana Rzeźniczaka posłał piłkę do siatki. Pięć minut później zdobywca bramki niczym taran ruszył prawą stroną, lecz jego zagranie wzdłuż bramki zatrzymał Rzeźniczak. Do przerwy na boisku piłkarze grali na tak zwane alibi, trochę bardziej wykazali się gospodarze, oddając dwa lekkie strzały na bramkę rywala w wykonaniu Maślakiewicza i Madaja.

Po przerwie PTC mogło objąć prowadzenie, lecz Rzeźniczak obronił strzał z ostrego kąta Rafała Cukierskiego. W 50. minucie wyrównał Włókniarz. Jakub Dobroszek ambitnie powalczył o piłkę z obrońcą „fioletowych”, przepchnął go i wyszedł sam na sam z Wilczyńskim. Kuba minął bramkarza i skierował piłkę do bramki. 180 sekund później powinno prowadzić PTC, bo po świetnym podaniu Szynki Hiler wyszedł sam na sam z Rzeźniczakiem, ale strzelił tuż obok bramki. Po kolejnym błędzie Maślakiewicza znów oko w oko z bramkarzem stanął Szynka, jednak Rzeźniczak jak zaczarowany przyciągnął do siebie ten strzał. W 71. minucie Rzeźnik wygrał kolejny pojedynek z Szynką, którego w tym przypadku świetnym podaniem obsłużył Cukierski.

Włókniarz próbował za sprawą uderzeń z daleka Krzysztofa Rudzkiego jednak bez powodzenia. Sporo ożywienia do ataku wprowadził młody Piotr Owczarek, którego centrę w 75. minucie z trudem „wyjął” z bramki Wilczyński. Potem dwie kolejne „stówy” zmarnował Szynka, najpierw minimalnie pudłując, a potem lobując Rzeźniczaka i bramkę. PTC rozrywało niepewną obronę Włókniarza prostopadłymi podaniami. Co z tego, skoro pudłowało na potęgę.

A „zieloni”... mogli wygrać ten mecz. W doliczonym czasie gry po akcji Dobroszka, Rudzki wysoko posłał piłkę nad bramką, a w 94. minucie Wilczyński uchronił swój zespół przed porażką, broniąc z bliska strzał głową Dobroszka i poprawkę Madaja.

Mimo dużej ilości niewykorzystanych sytuacji mecz mógł się podobać licznie zgromadzonej publiczności. Kibiców mogło być więcej, gdyby w mieście pojawiło się choćby pół plakatu informującego o meczu. Ale żadnemu z działaczy Włókniarza nie przyszło to do głowy.

Włókniarz – PTC 1:1 (0:1)

Gole: Dobroszek 50. - Szynka 19.

Włókniarz: Rzeźniczak – Stępiński, Froncala (57. Rudzki), Golinia (43. Owczarek), Maślakiewicz, Pawlak (89. Okrojek) – Dobroszek, Sęczek (76. Kuśmirowski), Olejnik, Kozieł – Madaj.

PTC: Wilczyński – Kopka, Kaźmierczak, Ziółkowski, Bartyzel – Cukierski, Sikorski, Kling (67. Otomański), Hiler, Jabłoński (75. Miszczak) – Szynka.