Ostatni jesienny mecz zakończył się w sobotę o godz. 20.00. Nasze dziewczyny wróciły do domu w niedzielę przed trzecią rano.

- Jestem dumny z mojej drużyny. Jesteśmy liderem po rundzie jesiennej, choć połowę meczów graliśmy bez nominalnej bramkarki – przyznaje Piotr Urbaniak, trener PTC. – Taki wynik to dla mnie rekord świata.

Spotkanie rozgrywano na sztucznej murawie (z oświetleniem) w Piątnicy.

- Piękny obiekt, szkoda, że boisko jest zbyt… wąskie – mówi Urbaniak. – Nie mogliśmy się na nim odnaleźć.

Gospodynie objęły prowadzenie po prostopadłym podaniu w pole karne. Rywalka zaskoczyła Hannę Owcarz. Na szczęście do remisu po rzucie karnym doprowadziła Martyna Łagowska. Martyna wykorzystała „jedenastkę” po faulu na Patrycji Marciniak.

- Marciniak rozegrała świetny mecz. Na uznanie zasługuje mądre rozgrywanie piłki, a przede wszystkim sposób, w jaki wywalczyła ten rzut karny – relacjonuje trener.

W pierwszej połowie gospodynie znów wyszły na prowadzenie (2:1), ale do remisu tuż przed przerwą po świetnej indywidualnej akcji lewą stroną doprowadziła Magdalena Pacler.

- Mieliśmy okazje, by prowadzić do przerwy, ale doskonałej sytuacji nie wykorzystała Pacler, a Andżelika Błoch o ułamek sekundy za późno ruszyła do dobitki po strzale w poprzeczkę – dodaje Urbaniak.

W 80. minucie Dagmara Suskiewicz wykorzystała błąd stopera Fortów, przejęła piłkę i z zimną krwią strzeliła na 2:3. Niestety, nie udało nam się dowieźć prowadzenia do końca. Na 120 sekund przed końcem jeden z rozpaczliwych ataków gospodyń przyniósł im gola na 3:3.

- Szkoda, że nie udało się wygrać, ale Forty to trudny przeciwnik. Dobry technicznie, wybiegany – ocenia Urbaniak.

PTC: Owcarz – Forc, Łagowska, Próbka, Pacler – Suskiewicz, Marciniak, Owczarz, Rosiak, Błoch (88. Madaj) – Błaszczyk.