ad

Gdy trzeba było przeszkadzać i wybijać rywala z rytmu – „fioletowi” grali naprawdę przyzwoicie. Konsekwentna gra w obronie plus czujny Adrian Kowalski w bramce, dały bezbramkowy remis do przerwy. „Nie wygraliśmy żadnej głowy” – denerwował się w końcówce pierwszej połowy, Ryszard Robakiewicz, trener UKS SMS. To prawda. Pabianiczanie dobrze przewidywali zagrania łodzian i mądrze się ustawiali. W powietrzu królował Marcin Bączał, który wybijał głową większość dośrodkowań.

 Z przodu PTC najgroźniejszą akcję wypracowało w 26. minucie, gdy uderzenie Adriana Rudyka z rzutu wolnego odbił bramkarz, który poradził sobie także z dobitką Dawida Kwiatkowskiego.

Po przerwie PTC jako pierwsze odważniej zaatakowało i gdyby Patryk Stachowski uderzył z pierwszej piłki, mógłby paść gol. Niestety, pomocnik piłkę przyjmował i zablokowali go obrońcy. W 55. minucie goście objęli prowadzenie po precyzyjnym strzale z rzutu wolnego z 20. metrów.

W tym momencie rozpoczęła się walka z największą bolączką PTC – konstruowaniem ataku. Brak kreatywnych piłkarzy było widać jak na dłoni. Na domiar złego, po straconej bramce „fioletowi” pospuszczali głowy, jakby czekając na egzekucję.

180 sekund po stracie pierwszej bramki, skrzydłowy SMS wkręcił w ziemię Filipa Stuchałę oraz Rudyka i posłał piłkę w dalszy róg. Łodzianie ustalili wynik w 78. minucie, pokonując Kowalskiego strzałem przy bliższym słupku.

Swoją drogą, gdyby nie wypożyczony z ŁKS golkiper, PTC przegrałoby w Łodzi znacznie wyżej. W końcówce świetnie obronił w sytuacji sam na sam. Poza tym dwukrotnie gracze UKS SMS mylili się o milimetry – raz piłka minęła spojenie słupka z poprzeczką, drugi raz przeleciała tuż obok słupka.

PTC: Kowalski – Kukieła, Bączał, Sikorski, Korpal, Stuchała – Stachowski (86. Lubowski), Bednarski, Kwiatkowski, Rudyk – Wujak (46. Jankiewicz).