ad

Początek był jak marzenie. W 7. minucie w pole karne Sokoła wpadł Ołeh Korobka i z 12. metrów wpakował piłkę pod poprzeczkę. Wydawało się, że rozszarpiemy Sokoła – Grzegorz Gorący bezpośrednio z rzutu rożnego próbował zaskoczyć bramkarza, sprzed pola karnego celnie uderzał Paweł Leonow, zaś Pawłowi Jachowi zabrakło centymetrów, by głową sięgnąć piłkę zagraną wzdłuż bramki. Gol wreszcie padł w 19. minucie – podanie wzdłuż bramki Szymona Szafoniego wykorzystał Sebastian Dresler i z bliska podwyższył prowadzenie.

„2:0 to bardzo niebezpieczny wynik” – mawia wybitny reprezentant Polski, Tomasz Hajto. Włókniarz zrobił wiele, by tę teorię potwierdzić. Niecałą minutę po golu Dreslera w identycznych okolicznościach (zagranie z boku, strzał z bliska do bramki) straciliśmy gola na 1:2. Po kolejnej minucie Dresler zamykał podanie Szafoniego i piłka trafiła w słupek. Potem Igor Kocik świetnie wybił płaski strzał z szesnastu metrów.

W 36. minucie piłkę pod bramką Sokoła stracił Grzegorz Gorący. Miejscowi bodaj czterema podaniami wyprowadzili kontrę, którą sfinalizowali pokonując uderzeniem pod poprzeczkę Kocika. Jeszcze w pierwszej połowie wpuszczony w uliczkę Jach wkręcił w ziemię obrońcę Sokoła, ale na celny strzał zabrakło mu siły.

Po przerwie pod bramką Sokoła psuliśmy na potęgę. Zbyt lekko strzelał Dresler. Bramkarz uprzedził Kamila Kozaneckiego. Kozanecki nie trafił w bramkę. Uderzenie Jacha z 10. metrów jakimś cudem na bok sparował bramkarz. Leonow sprzed pola karnego nie trafił w bramkę. Mało? W 69. minucie Kozanecki dostał podanie za linię obrony i stanął oko w oko z bramkarzem. Uderzył płasko, ale golkiper Sokoła odbił i ten strzał. „Lepszej już nie będziesz miał” – krzyknął ktoś z ławki rezerwowych Włókniarza.

Gwoli sprawiedliwości trzeba oddać fakt, że w naszej bramce świetnie spisywał się Kocik. Wybił mocny strzał z dystansu, czujnie sparował piłkę po strzale głową, wreszcie nie dał się przechytrzyć w sytuacji sam na sam.

Aż nadeszła 81. minuta. Wtedy piłkę na połowie rywala wywalczył Damian Madaj. „Kuti” zagrał w pole karne do Korobki, który w pełnym biegu celnie strzelił w dalszy róg. „Olo” postraszył tym samym obecnych na meczu wysłanników GKS Ksawerów, z którym Włókniarz gra już w sobotę.

Do końca meczu pabianiczanie mądrze się bronili, trzymając piłkę z dala od swojej bramki. Wywalczyli tym samym cenne trzy punkty.

Włókniarz: Kocik – Gorący, Leonow, Piotrowski, Jarych (73. Acela) – Dresler (75. Dobroszek), Wojtyniak (90. Przyk), Kozanecki (79. Madaj), Szafoni – Korobka (90. Czerwiński), Jach (62. Nazarczyk).