Dłutowianie są w takiej sytuacji, że niemal każdy mecz jest dla nich o przysłowiowe sześć punktów. Do silnego rywala z Uniejowa musieli jechać w osłabionym składzie, bez: Kamila Stelmacha, Jacka Strzelca i Krzysztofa Ciszewskiego. Mimo tego, w 18. minucie GLKS objął prowadzenie. Z rzutu wolnego z 18 metrów w przeciwległy róg trafił Wojciech Golik. Gospodarze trafiali do siatki Dawida Wójta w 38. i w 40. minucie. Chwilę później za faul taktyczny z boiska wyleciał Kamil Stolarek, co oznaczało że do końca Termy grać będą z przewagą jednego zawodnika.

Gospodarze na 3:1 podwyższyli w 53. minucie. Sytuacji sam na sam z golkiperem Term nie wykorzystali Michał Jakubowski (zabrakło doświadczenia) oraz Łukasz Biskupski (za bardzo się „podpalał”). Jak się strzela w sytuacjach jeden na jeden z bramkarzem, pokazał kolegom rezerwowy Przemysław Klimczak. Dłutowianie mimo usilnych prób nie wyrównali na 3:3. Stracili za to czwartego gola na trzy minuty przed końcem, gdy Wójtowi nie udało się obronić „jedenastki”.

Termy Uniejów – GLKS Dłutów 4:2 (2:1)

Gole dla GLKS: Golik 18., Klimczak 75.

Dłutów: Wójt – Krasnopolski, Skiba, Grala, Łańcuchowski (58. Woch) – Borowiec (70. Klimczak), Biskupski, Stolarek, Sulima, Golik (58. Jakubowski) – Żabolicki.