W sobotę „zieloni” wypracowali tyle sytuacji bramkowych, że można by nimi obdzielić co najmniej pół rundy. W pierwszej połowie szwankowała skuteczność. Albo pabianiczanie mieli pecha, tak jak w 23. i 35. minucie, gdy po uderzeniach Eryka Sulikowskiego i Sebastiana Dreslera piłka lądowała na poprzeczce, albo na siłę usiłowali wjechać z futbolówką do bramki, tak jak Artur Sobytkowski, co doprowadziło szkoleniowca Artura Dziubę do białej gorączki. Niewiele mylili się także Jan Stokłosa, Tomasz Niżnikowski, Szymon Przyk i Sobytkowski.

Mało brakowało, a taka nieskuteczność zemściłaby się w 45. minucie, na szczęście Adrian Nowacki świetną interwencją powstrzymał zawodnika gości.

Gol padł wreszcie pięć minut po przerwie. Wrzutkę z boku boiska głową przedłużył Paweł Leonow, a NIżnikowski z ostrego kąta wpakował piłkę do siatki. Potem pudłowali Przyk i (dwukrotnie) Leonow. W 63. minucie Niżnikowski dopadł do piłki w polu karnym i płaskim strzałem przy słupku podwyższył na 2:0. 360 sekund później „Niżnik” skompletował klasycznego hat-tricka, znów strzelając celnie ze środka pola karnego. Było 3:0.

Potem ładnym strzałem popisał się Oskar Nazarczyk, ale bramkarz Sokoła wybił to uderzenie świetną robinsonadą. W 80. minucie do akcji wkroczył Leonow, który po asyście NIżnikowskiego trafił do siatki z 12. metrów. 4:0 to było za mało. Na 5:0 w 83. minucie podwyższył Leonow, niemal kopiując akcję sprzed 180 sekund. Wynik minutę później ustalił Sebastian Mucha, jakimś cudem mieszcząc piłkę w bramce po uderzeniu z ostrego kąta.

Włókniarz: Nowacki (73. Waszczuk) – Stokłosa (61. Jarych), Acela, Mordzakowski, Sulikowski (80. Bieliński) – Gorący (75. Wójcik), Leonow, Sobytkowski (46. Adamiak), Przyk (65. Nazarczyk), Dresler (56. Mucha) – Niżnikowski.