Z pewnością nie tak wyobrażały sobie ligową inaugurację podopieczne Wiesława Siębora. Latem ograliśmy Pragę 4:1 po kapitalnym spotkaniu. Teraz też byliśmy zespołem lepszym, z większą kulturą gry, dłużej utrzymującym się przy piłce. Niestety, za wrażenia artystyczne punktów się nie przyznaje.

Przyznaje się je za bramki – a te o dwie więcej strzeliły gospodynie.

W 9. minucie Praga wykonywała rzut wolny. Piłkarka z Warszawy posłała piłkę w okolice okienka naszej bramki. Futbolówkę musnęła rękawicą Danuta Paturaj i skierowała ją na poprzeczkę. Odbita piłka spadła przed bramkę, gdzie w plątaninie nóg najsprytniejsza okazała się Aleksandra Marciszewska i wepchnęła piłkę do siatki.

W 13. minucie było już 2:0. Nieporozumienie Paturaj z Karoliną Czołnowską wykorzystała ponownie Marciszewska, wślizgiem pakując piłkę do bramki z bliskiej odległości.

- Później trener gospodyń wprowadził na boisko dwie pomocniczki, które zaryglowały środek pola i grało nam się ciężko – mówi Konrad Szumigaj, kierownik PTC. – Ale kilka razy udało nam się oszukać gospodynie i wypracować okazje do zdobycia kontaktowej bramki.

Niestety, szwankowała skuteczność. Jeszcze przed przerwą Dagmara Suskiewicz zmarnowała sytuację sam na sam.

W przerwie trener Siębor sięgnął po tajną broń – Niemkę Maren Soergel. I ta filigranowa napastniczka trafiła do warszawskiej bramki, ale sędzina gola nie uznała – dopatrzyła się faulu we wcześniejszym zagraniu piłkarki PTC.

Strzelały jeszcze Joanna Błaszczyk i Czołnowska, lecz wynik nie uległ zmianie. Porażka skomplikowała nam sytuację w tabeli – ponieważ wygrał przedostatni GSS Grodzisk Wielkopolski, PTC spadło na przedostatnie miejsce w tabeli, mając jedynie punkt przewagi nad ostatnią Pragą.

Za tydzień będzie ciężko o punkty. Gramy w Poznaniu na boisku lidera – Lecha.

PTC: Paturaj – Czołnowska, Błaszczyk, Karpińska – Rosiak, Kociołek (26. Szymczak), Bąbel, Brandt (46. Soergel), Stempel (86. Dylewska) – Owczarz (80. Groberek), Suskiewicz.