ad

Szkoleniowiec Włókniarza wyliczył, że z rozmaitych powodów (głównie zdrowotnych i zawodowych) nie może skorzystać z usług 14 zawodników. Niemniej, „zieloni” mimo osłabionego składu, dzielnie trzymają się w ligowej czołówce.

W Brzezinach nigdy wybitnie nam nie szło. Gospodarze są u siebie niezwykle groźni, w dodatku lubią pomagać im ściany (i nie tylko). W pierwszej połowie przewagę mieli pabianiczanie. I udokumentowali ją zdobyciem dwóch bramek. Zanim padły gole, po szarży Grzegorza Gorącego w boczną siatkę trafił strzał Szymona Szafoniego, a z rzutu wolnego z 16. metrów Gorący huknął tuż nad okienkiem.

W 28. minucie 45-letni Gorący z prawej strony wykonywał rzut rożny. Piłka długo leciała na środek pola karnego, gdzie pozycje do strzału wypracowywali sobie Patryk Wojtyniak i Sebastian Dresler. Uprzedził ich jednak obrońca z Brzezin, który ładnym uderzeniem głową zaskoczył własnego bramkarza.

Gospodarze usiłowali wyrównać. Adrian Nowacki zachował czujność, uprzedzając napastnika Startu na linii pola karnego, a potem obronił strzał głową z bliska. W 37. minucie mieliśmy furę szczęścia, gdy gracz z Brzezin wymanewrował całą naszą defensywę, ale w decydującym momencie przestrzelił.

Włókniarz odpowiedział. Jako ostrzeżenie można było traktować mocny i celny strzał Wojtyniaka z 42. minuty. Tuż przed przerwą Szafoni w polu karnym trafił piłką w bramkarza. Odbitą futbolówkę na 20. metrze przejął Paweł Jach. 41-latek celował pod poprzeczkę. Piłka odbiła się od jej dolnej części i spadła za linię bramkową. Efektowny był to gol.

Zatem, w pierwszej połowie gole dla „zielonych” były zasługą piłkarzy, którzy łącznie maja… 86 lat.

Po zmianie stron pabianiczanie oddali na bramkę Startu lekki strzał Szafoniego i… przestali niepokoić golkipera z Brzezin przez dobre pół godziny. Do momentu, gdy w 75. minucie rezerwowy Tomasz Niżnikowski zaskakująco uderzył z pola karnego, a piłka trafiła w boczną siatkę.

Niestety, w końcówce pozwoliliśmy na to, by rywale poczuli krew. W 79. minucie płaski strzał z rzutu wolnego minął nasz mur i zaskoczył wyciągniętego jak struna Nowackiego. Zaczęły się dla nas ciężkie minuty, bo sędziowie niespecjalnie ukrywali, że chcą być sprawiedliwi. Po prostu „grali” w barwach Startu.

Asystent głównego uroił sobie permanentne spalone i machał chorągiewką niczym zawiadowca. Gdy Niżnikowskiego przeciwnik boleśnie kopnął w ścięgno Achillesa, arbiter pokazał… „Niżnikowi” żółtą kartkę. Gdy w środku pola rywal omal nie urwał nogi Wojtyniakowi (nasz pomocnik został zniesiony z boiska i już na nie nie wrócił o własnych siłach), sędzia nie pokazał winowajcy z Brzezin żółtej kartki. Być może dlatego, że ów piłkarz kopał na murawie jak wściekły koń i miał już jeden kartonik na koncie.

Wreszcie w drugiej połowie graliśmy aż 53 minuty, choć sędzia stwierdził, że doliczy ich tylko pięć (na murawie długo leżał i opatrywany był Wojtyniak). Na szczęście rzadka sztuka triumfu nad sędziami udała się i to pabianiczanie cieszyli się z trzech punktów!

Włókniarz: Nowacki – Jarych (61. Kowalski), Acela, Leonow, Gorący – Dresler (82. Przyk), Wojtyniak (90. Czerwiński), Madaj (69. Kosatka), Szafoni – Korobka (78. Nazarczyk), Jach (53. Niżnikowski).