PTC Pabianice – Termy Uniejów 3:0 (2:0)

Bramki: 1:0 – Piotr Szynka 2. min, 2:0 – Krystian Kolasa 37. min, 3:0 – Krystian Kolasa 76. min.

 

W ostatnim meczu u siebie trener Paweł Siek nie mógł skorzystać z kilku zawodników, przez co musiał spróbować eksperymentu z grą trzema obrońcami, a ponadto w pierwszym składzie po raz pierwszy od bardzo dawna wybiegł Mateusz Kling.     Jak się okazało, obie decyzje były trafione. Już po 120 sekundach „fioletowi” objęli prowadzenie. Pojedynek biegowy z bramkarzem rywali po prostopadłej piłce z głębi pola wygrał Kolasa i zagrał futbolówkę na trzeci metr, gdzie piłkę do bramki głową skierował Szynka. Po kwadransie w dogodnej okazji znów znalazł się Szynka, ale tym razem jego uderzenie obronił bramkarz.

Jedyną dogodną okazją rywali w pierwszej połowie była ta z 27. min, kiedy długie podanie minęło zarówno Sikorskiego, jak i Kaźmierczaka, a zawodnik rywali z najbliższej odległości, mając przed sobą tylko R. Znojka, przeniósł piłką ponad bramką.

Dziesięć minut później było 2:0 dla pabianiczan. Za wycofaną przez obrońcę z Uniejowa do bramkarza piłką ruszył Kolasa. Naciskany golkiper wybijając piłkę trafił wprost w napastnika PTC, który korzystając z prezentu przelobował swojego darczyńcę. Piłka zatrzymała się co prawda na słupku, ale z dobitką do pustej bramki młody napastnik nie miał najmniejszych problemów.

Po przerwie swoich okazji szukali rywale, ale poza licznymi dośrodkowaniami w pole karne nie mieli zbytnio pomysłu. W 56. min rywale w zasadzie wykluczyli się z walki o punkty w tym meczu, kiedy to jeden z obrońców wyciął równo z trawą Krystiana Kolasę i obejrzał czerwony kartonik.

Już minutę później na 3:0 podwyższyć mógł Szynka, ale po dobrym prostopadłym podaniu Klinga przegrał pojedynek jeden na jeden z bramkarzem. Chwilę później to „Pepe” wyłożył piłkę na jedenasty metr „Tysonowi”, ale ten drugi uderzył wprost w bramkarza.

W odpowiedzi rywale zdecydowali się na strzał z daleka, który zatrzymał się dopiero na spojeniu bramki. To jednak pabianiczanie zadali ostateczny cios. Dobre podanie Patryka Przybylskiego ze stoickim spokojem wykończył 18-letni Kolasa, który minął bramkarza i umieścił piłkę w siatce, ustalając wynik spotkania na 3:0.

Warto podkreślić dobry występ Mateusza Klinga, który w ostatnim czasie był „żelaznym rezerwowym” i jeśli w ogóle podnosił się z ławki, to grywał głównie „ogony”. W sumie w tym sezonie pojawiał się na boisku w 5 meczach, w których na boisku przebywał łącznie zaledwie 36 minut. Tymczasem w obliczu kilku kontuzji trener dał mu szansę gry w pełnym wymiarze czasowym i „Tyson” nie tylko nie odstawał od swoich partnerów, a wręcz był wyróżniającym się zawodnikiem. Tym większe brawa, bo zawodnik ten od dłuższego czasu był odstawiony od pierwszego składu. Ostatni pełny mecz rozegrał ponad 2 lata temu. Dokładnie 10 września 2011 roku, kiedy PTC grało z nieistniejącym już Kolejarzem Łódź.

PTC: R. Znojek – B. Znojek, Sikorski, Kaźmierczak – Boratyński (69. min, Madejski), Bartyzel, Kling, P. Przybylski, Miszczak (72. min, M. Przybylski) - Szynka (77. min, Klimek), Kolasa.

Żółte kartki: Kaźmierczak, B. Znojek.

W ostatnim meczu rundy jesiennej 8. PTC (21 pkt.) zagra w Łodzi z 1. w tabeli Polonią Andrzejów, która ma 28 pkt. Początek w niedzielę o godz. 13.30.