ad

- Wyszliśmy na mecz z wiceliderem rozkojarzeni, nieco stremowani – przyznaje Michał Buchowicz, trener PTC. - I taka postawa się zemściła, bo w pierwszym kwadransie Rosanów przeważał.

Na domiar złego w 4. minucie po kapitalnym strzale Dariusza Jarczewskiego z rzutu wolnego było 1:0. Gospodarze nie ustawali w atakach i wypracowali kilka klarownych sytuacji, ale nie zdołali podwyższyć prowadzenia. Gdy wydawało się, że PTC opanowało sytuację, prosty błąd w 25. minucie zadecydował, że Krystian Wawrzyński znów musiał wyciągać piłkę z siatki. Autorem bramki był Jarczewski. Pięć minut później Rafał Cukierski zdobył kontaktową bramkę z rzutu karnego.

- Od tego momentu złapaliśmy wiatr w żagle i przygnietliśmy gospodarzy – mówi trener. - Co z tego, skoro „Cukier” w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę, a za chwilę jego wyczyn powtórzył Mateusz Żabolicki.

W drugiej połowie PTC panowało na boisku. Piłka za żadne skarby nie chciała wpaść do bramki Rosanowa.

- Mieliśmy pięć - sześć klarownych okazji do zdobycia gola. Dwóch stuprocentowych sytuacji nie wykorzystał Piotr Szynka – relacjonuje szkoleniowiec. - Zemściło się to na nas w doliczonym czasie gry.

LKS po wrzucie z autu i złym ustawieniu naszej defensywy strzelił trzecią bramkę. Jej zdobywcą był Sebastian Dresler.

- Brakuje nam skuteczności, koncentracji pod bramką – zaznacza trener. - Nie gramy źle, a przegrywamy. Będę kładł większy nacisk na treningi strzeleckie, by wykorzystywać wypracowane sytuacje.

PTC: Wawrzyński – Drewniak (50. Szynka), Wawrzeniak, Sikorski, Stańczyk – Kaczmarkiewicz, Stolarek, Kaźmierczak (75. Bielak), Dolewka, Cukierski (60. Hiler) – Żabolicki (70. Kling).