Na inaugurację sezonu 1986/87 pabianiczanie pod wodzą Andrzeja Grębosza ulegli w Knurowie Górnikowi 0:2 (0:0). Ta porażka nikogo nie zmartwiła, bo ekipa ze Śląska w próbie generalnej przed ligą pokonała ówczesnego mistrza Polski, Górnika Zabrze 3:2.

Potem pabianiczanie zremisowali w spotkaniu u siebie z naszpikowanym przyszłymi gwiazdami ekstraklasy Igloopolem Dębica 1:1 (1:0), gdy na gola Jerzego Rutkowskiego odpowiedział 20-letni wówczas Leszek Pisz.

W 3. kolejce Włókniarz wygrał w Płocku z beniaminkiem – Wisłą – 1:0, rewanżując się za porażkę w Pucharze Polski sprzed kilku tygodni w Pucharze Polski 0:2. Dwa punkty celnym strzałem zapewnił nam Sławomir Wojciechowski.

Wreszcie w 4. kolejce do Pabianic zjechał absolutny beniaminek II ligi – Sandecja Nowy Sącz. Drużyna znad Dunajca po raz pierwszy w historii grała na tym poziomie rozgrywkowym. Rozgrywki zainaugurowała nader obiecująco, od zwycięstwa 3:1 nad zawsze groźną radomską Bronią.

Jednak to pabianiczanie byli faworytami tego spotkania. Mecz sędziował pan Henryk Zieńczuk z Gdańska, tata późniejszego reprezentanta Polski, Marka.

Według redaktora Henryka Górskiego z „Życia Pabianic” mecz był dziwny, bowiem „zespół beniaminka zaskoczył atakiem od pierwszej minuty, przeprowadzonym sprawnie, szybko – i wywalczył rzut rożny. Zresztą prawie przez całe 90 minut goście imponowali szybkością, na ogół celnymi podaniami oraz niezłym opanowaniem piłki.”

Starcie z Sandecją było spektaklem jednego aktora – Dariusza Sowińskiego

Już w 4. minucie po strzale Leszka Rosińskiego futbolówka odbiła się od jednego z obrońców Sandecji. Usiłował ją opanować bramkarz z Nowego Sącza, ale został staranowany przez własnego obrońcę. Z tej okazji skorzystał Sowiński i Włókniarz prowadził 1:0.

Po stracie gola Sandecja ruszyła do ataku, co było wodą na młyn dla kontrataków „zielonych”. W 14. minucie Zieńczuk odgwizdał wątpliwą pozycję spaloną Rosińskiego, dziesięć minut później Rutkowski z rzutu wolnego kopnął tuż nad poprzeczką, zaś dwie szybkie kontry w wykonaniu Sowińskiego (33. i 38. minuta) zakończyły się minimalnie niecelnymi uderzeniami.

Wreszcie w 41. minucie Rosiński uruchomił Sowińskiego, który przytomnie ominął skracającego kąt bramkarza i skierował piłkę do siatki. Do przerwy „zieloni” prowadzili zatem 2:0.

O dziwo, kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Marchlewskiego... krytykowali Sowińskiego. Popularnemu „Sowie” oberwało się za dwie niewykorzystane sytuacje z pierwszej połowy.

Po przerwie Sowiński skutecznie uciszył krytyków. Skompletował klasycznego hat-tricka, posyłając piłkę do siatki Sandecji w 65. minucie. Był to gwóźdź do trumny beniaminka.

Bramek mogło być więcej, ale celność zawiodła m.in. Włodzimierza Bąkiewicza.

W sezonie 1986/87 zwycięstwo różnicą trzech lub więcej goli było premiowane dodatkowym punktem. Włókniarz zatem strzelił trzy gole i wywalczył trzy punkty.

4. kolejka II ligi – sezon 1986/87

Włókniarz Pabianice – Sandecja Nowy Sącz 3:0 (2:0)

Gole: Sowiński 4., 41., 65.

Włókniarz: Krzysztof Stefańczyk – Paweł Szałecki, Jarosław Bardelski, Przemysław Anioł, Andrzej Jacek – Sławomir Wojciechowski, Jerzy Rutkowski, Włodzimierz Bąkiewicz, Piotr Urbaniak – Dariusz Sowiński (87. Jerzy Stanowski), Leszek Rosiński.