Rundę wiosenną sezonu 1986/87 piłkarze „zielonych” rozpoczęli od zwycięstwa 1:0 z Górnikiem Knurów. Potem przyszła porażka 1:5 w Dębicy z Igloopolem i bezbramkowe remisy z Sandecją Nowy Sącz i Wisłą Płock.

W piątej kolejce do Pabianic przyjechała krakowska Wisła, mająca w składzie byłego reprezentanta Polski Leszka Lipkę, mającego na koncie występy w kadrze twardego obrońcę, a dziś niezłego trenera Marka Motykę oraz grono zdolnej młodzieży, które wyrobi sobie markę solidnych ligowców: Jerzego Zajdę, nieżyjącego już Jarosława Giszkę, Zdzisława Strojka (osiem lat później w barwach GKS Katowice rozegrał fantastyczne mecze przeciwko francuskiemu Bordeaux ze słynnym Zinedine’m Zidane’m) czy późniejszego stopera reprezentacji Polski, Marka Świerczewskiego (starszy brat bardziej znanego Piotra).

Jesienią pabianiczanie pechowo przegrali w Krakowie 0:1 po bramce innego młodzieńca, który potem zapracuje na miano uznanego ligowca, Kazimierza Moskala. Jego na wiosnę w składzie „Białej Gwiazdy” zabrakło.

Od pierwszego gwizdka katowickiego arbitra Mariana Duszy (jeden z głównych bohaterów afery „Fryzjera” sprzed kilku lat) przewagę uzyskali pabianiczanie. W bramce Wisły dwoił się i troił Zajda. Czasami w sukurs przychodziła mu nieudolność pabianiczan pod bramką. Celował w tym zwłaszcza 17-letni wówczas Andrzej Rutkowski. Utalentowany nastolatek najpierw nie trafił do pustej bramki, dobijając strzał w słupek Dariusza Sowińskiego, a potem nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem Wisły.

W drugiej połowie obraz gry nie uległ wielkiej zmianie. Ton wydarzeniom na murawie nadawali gospodarze. I to oni wreszcie skierowali piłkę do siatki. W 75. minucie Sowiński popisał się kapitalnym, silnym lobem, po którym futbolówka wpadła pod poprzeczkę wiślackiej bramki. Ponoć ręce kibiców same składały się do oklasków.

Strata gola podziałała ożywczo na wiślaków, którzy starali się wyrównać. Bramkarz „zielonych” Krzysztof Stefańczyk wziął przykład ze swojego vis a vis Zajdy i nie dał się pokonać w sytuacjach jeden na jeden z Lipką i Strojkiem. W ten sposób „Biała Gwiazda” wyjechała z Pabianic z zerowym dorobkiem punktowym.

Na koniec sezonu Wisła z 36 punktami zajęła 4. miejsce w tabeli, Włókniarz z dorobkiem 28 „oczek” był 9. Awans do ekstraklasy z grupy wschodniej wywalczyły Jagiellonia Białystok (bezpośrednio) i Stal Stalowa Wola (po barażach).

12 kwietnia 1987, 20. kolejka II ligi

Włókniarz Pabianice – Wisła Kraków 1:0 (0:0)

Gol: Sowiński 75.

Włókniarz: Krzysztof Stefańczyk – Jerzy Stanowski, Zbigniew Ciesielski, Jarosław Bardelski, Andrzej Jacek – Przemysław Anioł (74. Jerzy Rutkowski), Piotr Urbaniak, Włodzimierz Bąkiewicz, Leszek Rosiński (79. Janusz Felcenloben) – Andrzej Rutkowski, Dariusz Sowiński.

Wisła: Jerzy Zajda – Artur Bożek, Marek Motyka, Jarosław Giszka – Leszek Lipka, Dariusz Wójtowicz, Zbigniew Klaja, Jacek Bzukała (46. Krzysztof Szewczyk), Robert Krzywda (75. Jacek Mróz) – Marek Świerczewski, Zdzisław Strojek.

***

Pięć miesięcy później Włókniarz zmierzył się z Wisłą w Krakowie, w 4. kolejce sezonu 1987/88.

Mecz, choć nie najlepszy w wykonaniu obu drużyn, rozpoczął się od przewagi faworyzowanych krakowian. Motorem napędowym akcji wiślaków był niezawodny Lipka. To on w 7. minucie wyłożył piłkę Moskalowi, który z bliska nie trafi do bramki, a w 39. minucie wyczyn Moskala skopiował jego kolega z ataku, Świerczewski. Wcześniej, bo w 19. minucie pędzącego naprzeciw Stefańczyka Lipkę, Włodzimierz Bąkiewicz powstrzymał efektownym zapaśniczym chwytem. Pomocnik Włókniarza obejrzał tylko żółtą kartkę, a wiślacy nie wykorzystali rzutu wolnego. Później jeszcze Jerzy Rutkowski wybił piłkę z bramki po strzale Świerczewskiego.

Po zmianie stron kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami przejął Włókniarz. I bardzo szybko, bo już 120 sekund po wznowieniu gry strzelił bramkę. Po dośrodkowaniu Sławomira Wojciechowskiego, Jerzy Gostyński zablokował obrońcę gospodarzy, czym umożliwił Leszkowi Rosińskiemu strzał głową. Napastnik Włókniarza trafił idealnie w dolny róg, Robert Gaszyński był bez szans. Gaszyński zostanie później sędzią i w 1994 roku poprowadzi ostatni jak do tej pory drugoligowy mecz w historii Włókniarza (2:2 z Hutnikiem Warszawa).

Później pabianiczanie jeszcze kilkukrotnie poważnie zagrozili bramkarzowi „Białej Gwiazdy”, lecz w decydującym momencie zabrakło im szczęścia. Po meczu szczególnie niepocieszony był najlepszy w pabianickiej ekipie Rutkowski, który miał kilka okazji do zdobycia gola. Po meczu szkoleniowiec Włókniarza, Stanisław Szałecki był zmartwiony jedynie nadciągniętym ścięgnem Achillesa Zdzisława Leszczyńskiego.

Zwycięstwo na stadionie Wisły to jeden z największych, jeśli nie największy, sukces w historii drugoligowych występów Włókniarza.

Późniejszy rozwój wypadków pokaże, że dobry początek w wykonaniu „zielonych” (cztery zwycięstwa w pięciu pierwszych kolejkach) to przysłowiowe miłe złego początki. Na koniec sezonu Wisła wywalczyła awans do ekstraklasy, a pabianiczanie wylądowali w strefie barażowej. Po przegranym dwumeczu z Bronią Radom, Włókniarz spadł do III ligi. Powrócił do niej dopiero za pięć lat.

29 sierpnia 1987, 4. kolejka sezonu 1987/88

Wisła Kraków – Włókniarz Pabianice 0:1 (0:0)

Gol: Rosiński 47.

Wisła: Robert Gaszyński – Krzysztof Szczurek (81. Andrzej Madryła), Zenon Małek, Jacek Mróz, Jarosław Giszka – Leszek Lipka, Marek Motyka, Zbigniew Klaja, Dariusz Farys – Kazimierz Moskal, Marek Świerczewski.

Włókniarz: Krzysztof Stefańczyk – Zdzisław Leszczyński (77. Paweł Szałecki), Włodzimierz Bąkiewicz, Andrzej Jacek, Sławomir Wojciechowski – Marek Wojciechowski, Piotr Urbaniak, Jerzy Rutkowski, Jerzy Gostyński – Dariusz Sowiński, Leszek Rosiński.