Defensywa Startu kierowana przez 47-letniego Zdzisława Ośmiałowskiego nie dała się zaskoczyć graczom z Dłutowa. Inna sprawa, że ataki gospodarzy przypominały bicie głową w mur. Dłutowianie nie wykorzystywali nasiąkniętej murawy i nie uderzali po ziemi, ba, w ciągu 90 minut nie oddali żadnego strzału z dystansu!

Po zmianie stron to drużyna gości stwarzała groźne sytuacje – w 80. minucie napastnik Startu w znany sobie sposób nie trafił z bliska w dalszy róg bramki Wójta, a potem „Wujo”, broniąc strzał z bliska, uchronił GLKS przed stratą punktu. Miejscowi starali się odgryzać, ale atakowali bez przekonania. Szczęścia próbowali m.in. Sebastian Bednarczyk, Bartłomiej Grala, Adam Skiba czy 40-letni Mariusz Malinowski, lecz piłka nie leciała nawet w światło bramki. Jeszcze w końcówce GLKS próbował desperackich wrzutek w pole karne, po jednej z nich wywalczył rzut rożny, lecz zawodnik gospodarzy, zamiast walczyć o piłkę w powietrzu, padł na murawę niczym rażony piorunem. Sędzia Marcin Zdziaszek nie dał się nabrać na ten teatralny pad i zakończył mecz.

GLKS Dłutów – Start Łódź 0:0

GLKS: Wójt – Stelmach, Skiba, Grala, Woch (60. Krasnopolski) – Mikucki, Stolarek, Golik (46. Bednarczyk), Bargiel, Mosiński – Biskupski.